Józef Drąg (ur. 1925, Hucisko) podczas II wojny światowej służył jako łącznik w szeregach Gwardii Ludowej i Batalionów Chłopskich. W 1943 roku podczas pacyfikacji wsi Hucisko został aresztowany przez Niemców i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Pustkowie, gdzie m.in. pracował na poligonie doświadczalnym pocisków V1 i V2. Następnie przebywał w kilku obozach koncentracyjnych: Auschwitz-Birkenau, Oranienburg, Sachsenhausen. Przeżył marsz śmierci z Sachsenhausen do Schwerin, podczas którego doczekał się wyzwolenia. Po powrocie do kraju ukończył Wyższą Szkołę Oficerską Wojsk Weterynaryjnych w Falentach. Pracował jako oficer w randze kapitana w Ludowym Wojsku Polskim. Obecnie w stopniu majora, mieszka w Lęborku.
00:00:10 Autoprezentacja bohatera, ur. 1925 we wsi Hucisko, pow. Rzeszów, gm. Głogów.
00:00:45 1 września 1939 r. – nazajutrz po wybuchu wojny w miejscowości boh. pojawili się górale. Pierwsza ich grupa wkroczyła do wioski, oberwali jabłka z drzew owocowych z ogrodu boh. i uciekli dalej w popłochu na wschód. Mówili, że na Sanie miało być główne oparcie polskich wojsk i dlatego uciekają.
00:02:25 Górale poszli dalej, a 5-6 września do miejscowości dotarły zmotoryzowane czołówki niemieckie. Jechali po trzech żołnierzy motocyklami z koszami, w każdym koszu był karabin maszynowy. Na ludzi z wioski, szczególnie starszych, padł strach, bo Niemcy krocząc dalej na wschód szli wielką masą. Nie szli pieszo - przemieszczali się samochodami, dzień i noc, była to duża ofensywa.
00:04:15 Ruchy wojska powoli się kończyły. Ziemie były opanowane przez Niemców, którzy zaczęli wprowadzać swój porządek. Wójt i sołtys dostawali dyrektywy i wymogi niemieckie do wdrożenia względem narodu polskiego. Boh. był młody, ale został zmuszony do pracy. Niemcy opanowali lokalne zakłady. Boh. pracował w wiosce Przewrotna, gdzie był zakład mieszczący fabryczkę cegły, młyn oraz tartak.
00:06:00 Zakład należał do dziedzica Politańskiego [właściciel od 1818 - Jakub Politański, potem jego potomkowie]. Boh. załatwił sobie, dzięki tej pracy, kartę pracowniczą. Do cegielni chodził z kolegami, codziennie o 6 rano po 5 km, pracował przy ręcznej produkcji cegły. Był rok 1939-1940. Praca okazała się ciężka i boh. zaczął szukać innej. Spółdzielnia „Społem” wysłała boh. na kurs korespondencyjny.
00:08:00 Na egzaminy boh. jechał do Warszawy na ul. Grażyny 13. Kurs trwał pół roku, po zdanych egzaminach odebrał dyplom w stolicy, otrzymał świadectwo sprzedawcy. W wiosce boh. był sklep spożywczy, w którym został zatrudniony. Jadąc z Warszawy otrzymał tajemniczą paczkę, którą miał otworzyć w domu.
00:10:00 W paczce były fotosy 40x30 cm, z wizerunkiem pięknej żydowskiej twarzy z brodą do pasa. Po tej brodzie szły dwie duże wszy. Na dołączonej ulotce był hasło „Bij żyda, bo żyd to tyfus plamisty”. Kazano boh. rozwiesić te fotosy na drzwiach i w oknach sklepu, w którym go zatrudniono.
00:12:00 Ojciec mówił do boh., że jego rodzinie Żydzi nie są nic winni. Mieli w wiosce mały ubój, karczmę. Żydzi w soboty pili alkohol w litrowych butelkach, na których była twarz Żyda z brodą i napis „Szabasówka”, to samo pili z nimi mieszkańcy. W wiosce w jednym domu mieszkały 2 rodziny żydowskie. Najstarszy Żyd nazywał się Cały, miał syna Abrama, który miał żonę i 3 dzieci.
00:14:00 Imiona dzieci - Szulim z rocznika boh., Hajka o 2 lata młodsza i najmłodsza Idka. Zbliżał się rok 1940/41, Niemcy zaczęli zakładać getta. Pierwsze powstało w Głogowie, potem duże getto w Rzeszowie. Żydzi wychodzili z getta do pracy, na przedzie szedł Żyd niosący z przodu buławę w dłoni aby reszta szła równo. Żydzi idąc śpiewali:
A nasz Śmigły-Rydz, nie nauczył Żydów nic, ah nic A jak przyszedł Hitler złoty, uczy Żydów roboty, aj waj bum.
Boh. był w Rzeszowie z ojcem i jadąc wozem konnym widział maszerującą i śpiewającą kolumnę Żydów.
00:16:00 Zbliżał się rok 1942-1943. Przyszedł rozkaz, aby znajome dwie rodziny żydowskie zawieźć na gestapo do Rzeszowa. Sołtys wioski nazywał się Rumak, był starszym człowiekiem. Ojca boh., który był młody, wybrano na podsołtysa. Ojciec znał zasady narzucone przez władze niemieckie, przekazywał też informacje dla partyzantów.
00:18:00 Jak ojciec dowiedział się o rozkazie w sprawie lokalnych rodzin żydowskich, wysłał do nich boh. z informacją o deportacji Żydów do Rzeszowa z zaznaczeniem, że nikt z nich nie wróci. We wsi było dużo „szpicli”, którzy donosili, boh. musiał uważać z doręczeniem informacji. Dotarł do rodzin, radził im ukryć się w lesie i dołączyć do partyzantów. Szulim, kolega boh. z klasy, powiedział w imieniu całej rodziny, że nigdzie nie pójdzie, że jeśli mają być deportowani, to całą rodziną.
00:20:00 Boh. przekazał tę informację ojcu. Ojciec próbował jeszcze raz ich ostrzec, ale nie chcieli uciekać. Kilka dni później wóz konny zabrał całą żydowską rodzinę z dobytkiem. Pojechali na gestapo do Rzeszowa, nigdy nie wrócili. Wojna trwała dalej. 23 czerwca 1941 o 3 rano wojska niemieckie napadły na ZSRR.
00:22 Niemcy znów dzień i noc przemieszczali się na wschód - czołgi, artyleria, pociągi złożone z wagonów towarowych pełnych żołnierzy. W Polsce – prawdziwy terror. Zabrali ok. 1,5 mln żołnierzy rosyjskich do niewoli.
00:23 Zaczęły się rodzić zbrojne organizacje bojowe. Odkopywano broń zakopaną w 1939 z rozbitych wówczas jednostek polskich. Broń była smarowana smarem, owijana w płaszcze i umieszczana w ziemi. Boh. z dwoma żołnierzami (jeden z nich to Szczepan Kobylarz) pojechali w nocy wozem konnym w okolice Kolbuszowej. Teren był wysiedlony, a na jego teren sprowadzili się niemieccy bauerzy. Brali ludzi do pracy, mieli nowe maszyny do pracy w polu, traktory, młockarki.
00:26:00 Niemcy magazynowali ścięte zboże otaczając je rowami chroniącymi przed wodą i zwierzętami. Boh. z partyzantem Kobylarzem wybrali się tam, aby spróbować młócić zboże rowerem, co się nie udało. Były tam schowane 2 karabiny i karabiny udało się zdobyć. Wracając mijali pola pełne dzików, których stada, nie odstrzeliwane przez Niemców, bardzo się rozrosły.
00:28:00 Chłopcy nie strzelali do nich, żeby nie hałasować. Była jesień 1942. Boh. z kolegą wyjechali z tego miejsca w stronę Kolbuszowej i natknęli się na konny patrol niemiecki. Kobylarz zarządził, żeby strzelać na jego sygnał. Jak zaczęli strzelać, Niemcy uciekli.
00:30:00 Lokalna organizacja AK była mała, bo okolica chciała przeżyć i nie interesowała się polityką. Ze starszych mieszkańców wsi mało kto umiał czytać. Ojciec boh. nauczył się czytać i prenumerował „Gazetę grudziądzką”. Bardziej zamożni ludzie byli związani z AK.
00:32:00 Członkowie AK mieli funty albo złotówki. Płacili za jedzenie, byli hojnie goszczeni, bo dobrze płacili. Kontakt AK z miejscową ludnością. Członkowie BCh byli biedni i przez ludność przyjmowani „na litość”. Wzmocnienie się grup partyzanckich.
00:34:00 W umówionych miejscach Rosjanie zrzucali partyzantom broń z helikopterów [sic!]. Teren był obstawiany i broń przejmowano. W lipcu 1942 boh. został wysłany jako łącznik do Lwowa. Przewoził ważne dokumenty w puszce po sztucznym miodzie z podwójnym dnem. Dla niepoznaki miał w puszce osełki masła i jagody.
00:36:00 Boh. chciał jechać pociągiem z Rzeszowa, ale pojazd był zapełniony wojskiem. W pociągu był tylko jeden wagon dla Polaków. Wagony miały ławki i poręcze zewnętrzne. Wszędzie było pełno Niemców.
00:38:00 Jakiś żołnierz niemiecki jadący na wschód zobaczył jagody w puszce boh. Zagarnął je i umazał się w maśle. Wytarł rękę o twarz boh., ale go nie wyrzucił z pociągu. Koło Przemyśla pociąg przystanął i boh. przeszedł do wagonu, w którym nie było Niemców. Był wymazany masłem i jagodami. Chciał znaleźć ubikację, żeby tam usiąść, ale była pełna. Jak jakaś kobieta chciała się załatwić, była trzymana przez ludzi siedząc w oknie i załatwiała się na zewnątrz.
00:40:00 Załatwianie podczas podróży. Dotarcie pociągu do Przeworska i postój na nalewanie wody do parowozu. Boh. szukał wody do picia. Chciał dojść do pompy, ale dostał karabinem w kark prawie tracąc przytomność.
00:42:00 Jak się ocknął, wrócił do wagonu, spotkał tam partyzanta z AK (Adam Baran). Pociąg ruszył i dojechali do Zimnej Wody, 30 km od Lwowa. Ktoś odpowiedział żartem na pytanie dot. pociągu: „Czy w Zimnej Wodzie staje?”, „Jak porządny mężczyzna, to może stanąć”.
00:44:00 Dojazd boh. do Lwowa. Miał ze sobą bilet i 20 zł. Dworzec we Lwowie był piękny, oszklony, prowadziło do niego kilka wejść. W każdym wejściu siedział Niemiec, który sprawdzał bilety i decydował, czy kogoś puścić na miasto, czy zabrać przez SS. Boh. szukał starszego strażnika i białych gwiazdek na kieszonce, świadczących o otrzymanych ranach na froncie.
00:46:00 Boh. dał wybranemu strażnikowi bilet i 20 zł, które ten zabrał i pozwolił mu przejść na miasto. Tramwajem nr 7 boh. jechał w stronę Podzamcza licząc przystanki. Doszedł do umówionego miejsca, był tam człowiek pracujący w kanalizacji.
00:48:00 Człowiek ten ustawiał zastawki z siatki, aby wyłapywać odcięte głowy drobiu, spływające kanałami z pobliskich koszar. Łapali te kawałki i zabierali do domu, płukali i gotowali na tym zupę. W domu był pracujący w kanalizacji gospodarz, jego 10 letni syn Wojtuś i żona, która była daleką kuzynką ojca.
00:50:00 Był głodny bo całą drogę nie jadł. Ciotka dała mu zupy, która śmierdziała kałem. Nie dał rady jej zjeść, napił się przegotowanej wody i poszedł spać. Nazajutrz udał się na górę Podzamcze w południowej części Lwowa. Był tam dąb o grubej korze, w której wyrysowano 3 strzałki.
00:52:00 Nieopodal pasły się w trawie kozy. Boh. miał szklaną butelkę, do której włożył papier z przekazem i zakopał pod dębem. Na cienkim papierze przekazu były informacje o ruchach Niemców, ilościach ofiar itp.
00:54:00 Arbeitskarten, karta z cegielni, dawała boh. 3 dni urlopu. Poszedł na targ. Wcześniej połowę masła z puszki dał cioci, drugą zostawił sobie na wymianę. Ciocia rozkoszowała się masłem, którego dawno nie widziała, Niemcy dawali tylko margarynę i sztuczny miód.
00:56:00 Bazar Różyckiego mieścił się na dużym placu we Lwowie, prowadziło do niego kilka wejść. Nagle rozległy się syreny i zaczęła się obława. Samochody stały z podniesionymi plandekami, Niemcy z psami, nie było jak uciec. Przed wejściem do samochodu robili selekcję, oddzielali kobiety od dzieci, krzyk i płacz, uderzali ludzi bykowcem. Młodych mężczyzn było niewielu, zabrali ich na samochód. Na placu zostało dużo starszych ludzi oraz Żydów.
00:58:00 Żydzi byli ukryci a ich towar sprzedawali inni. Niemcy załadowali samochody ludźmi, boh. z drugim chłopakiem chodzili wokoło placu. Doszli do kamienicy z otwartymi oknami. Kolega przez okienko zsunął się do piwnicy, gdzie natknął się na ukrytych Żydów. Przechowali się w piwnicy do końca obławy, później Żydzi nie chcieli ich wypuścić.
01:00:00 Kolega obiecał Żydom przynieść im jedzenie i chłopcy zostali wypuszczeni. Potem kolega zaniósł Żydom obiecane jedzenie, aby utrzymać ewentualną kryjówkę w ich piwnicy. Mijały 3 dni urlopu boh. Wyspał się u wujostwa, kupił koc – zawszony, ale było to normalne.
01:02:00 Boh. poszedł na stację, aby wykupić prawo wstępu na dworzec, tzw. Platzkartę, kosztowała 30 zł. Dzięki niej można było wejść na dworzec i kupić bilet. Biletów było mało, trzeba było wstać rano i czekać. Po zakupie biletu nie można było wyjść na peron wcześniej niż 5 minut przed odjazdem pociągu. Niemiecki porządek.
01:04:00 Bilety sprzedano też „na lewo”, bo dużo osób chciało jechać. Bilet był ważny przez dobę od jego zakupienia. Boh. z tłumem wsiadł do pociągu, który dojechał do Jarosławia.
01:06:00 Za Jarosławiem, w Przeworsku, pociąg został zatrzymany przez esesmanów. Wszystkich z tobołkami wyrzucono z wagonów na peron. Pociąg ruszył pusty. Kilka kobiet próbowało wskoczyć do jadącego pociągu, ale zostały zastrzelone. Boh. wskoczył do ostatniego wagonu, esesman strzelił do niego, ale nie trafił.
01:08:00 Mężczyźni rzadziej jeździli pociągami, głównie kobiety. Pociąg dojechał do Rzeszowa, boh. wysiadł za miastem w Rudnej Małej, skąd miał 30 km do domu. Szedł polami, natknął się na niemiecki partol rowerowy jadący wzdłuż torów. Kazali boh. zatrzymać się, ale zignorował ich. Zaczęli do niego strzelać, więc położył się w polu i obserwował, czy za nim nie jadą.
01:10:00 Zostawili boh. w spokoju. Doszedł do Głogowa Małopolskiego k. Rzeszowa, gdzie skręcił i znalazł się w lesie między tymi miejscowościami. W okolicznym lesie masowo mordowano Żydów wywiezionych z gett. Boh. raz [wcześniej] szedł przez las i natknął się na cywili kopiących rowy. Krzyczeli wtedy do niego po niemiecku, udało mu się uciec.
01:12:00 Powrót boh. do domu. Nie zdradził ojcu swoich przygód w obawie, że nie pozwoli mu jechać ponownie. Charakter działalności w partyzantce. Dwudziestu członków BCh i Gwardzistów [Gwardia Ludowa], nie zabijali się nawzajem na terenach boh.
01:14:00 Boh. postanowił zrobić coś dla partyzantki. Pojawiła się okazja. W leśniczówce między Głogowem a Sokołowem mieszkał leśniczy Franciszek Rumak. Miał troje dzieci, z którymi boh. chodził razem do 4 klasy szkoły w Hucisku, 2 synów (Henryk i Karol) i córkę Czesławę. Leśniczy współpracował z Niemcami, za co poniósł karę. Był czerwiec 1942 r. Od Sokołowa przyjechał samochód naładowany żołnierzami.
01:16:00 Obok leśniczówki na polanie rosło żyto. Polanę przeciągnięto czerwoną wstążką. Żołnierze wyciągnęli moździerz i celowali z niego w polanę w ramach ćwiczenia. Nieopodal boh. pasł krowy na rodzinnym polu. Z trzech stron polany był las. W porze obiadu od Sokołowa nadjechał samochód z kuchnia polową. Żołnierzy było ok. 50.
01:18:00 Zostawili karabiny w kozłach i poszli na obiad. Boh. pobiegł w miejsce, gdzie w kozłach stały karabiny. Przeczołgał się i zobaczył skrzynkę z amunicją do moździerzy.
01:20:00 Wsunął jedną skrzynkę w dół i zasypał piachem. Potem kilka kolejnych, zaznaczył miejsce zakopania kamieniami i wycofał się. Po obiedzie zbiórka żołnierzy. Potem żołnierze odjechali. Boh. w nocy poszedł z latarką w las.
01:22:00 Wycofał się, wrócił po paru dniach przy okazji wypasania krowy. Udawał, że zbiera runo leśne. Po tygodniu znów wrócił, zabrał kilka pocisków ze skrzyni i wziął je do domu, aby zakopać w stodole.
01:24:00 Boh. poszedł do cioci, która była łączniczką. Historia cioci. Potem pozwoził wszystkie pociski i powiedział jej o swojej akcji. Nie uwierzyła mu, więc pokazał jej amunicję. Ciocia dała znać szefowi oddziału partyzanckiego, Stanisławowi Szybistemu [ps. „Stefan” z AL] (jego rodzina została rozstrzelana i spalona, on sam zginął w Krakowie.) Boh. chciał wypróbować swój pociski. Jeden z nich nie wypalił. Wziął niewypał, który zaczął syczeć, więc odrzucił go i pocisk wybuchł. Ziemia zadrżała, popaliło zboże i ziemniaki. Aby zakryć dół po wybuchu, boh. zbierał łajno krów ze wszystkich pól. Drogą nieopodal przyjeżdżało gestapo, ale nigdy nic nie zauważyli.
01:28:00 Szybisty pochwalił boh., bo amunicja, którą zdobył, mogła być wykorzystana do wysadzenia pociągu. Wywiad partyzancki i współpraca z kolejarzami.
01:30:00 Po wojnie za tę akcję Front Jedności w Rzeszowie umieścił zdjęcie boh. na Celi Bohaterów. 1 listopada 1943 boh. został aresztowany razem z ponad trzydziestoma mężczyznami o tym samym imieniu i nazwisku. Ktoś doniósł na rodzinę boh., a na niego samego w szczególności. Tylko boh. udało się przeżyć wojnę, reszta aresztowanych zginęła. 1 listopada boh. był aresztowany razem z 12-letnim bratem. Zostali zakuci w kajdany z rękami z tyłu i złączeni łańcuchem.
01:32:00 Zanim ich aresztowano, boh. z bratem Adamem spali w oborze. O świcie usłyszeli strzały karabinowe. Ojciec, który był kierownikiem grupy operacyjnej w partyzantce, na Wszystkich Świętych przyszedł do domu, żeby przespać się i wziąć upieczony na święto chleb. Nad ranem dom był otoczony. Matka otworzyła i weszło trzech gestapowców.
01:34:00 Jeden z Niemców powiedział ojcu, że szukali go od dwóch lat. Ojciec miał załadowany pistolet pod głową, ale nie chciał ryzykować życia rodziny.
01:36:00 Ojca skuli w kajdany i wzięli na łańcuch. Po 30 m była sterta gałęzi, ojciec poprosił znajomego policjanta granatowego, żeby poprosił Niemców aby pozwolili mu się załatwić. Zgodzili się, ale na odpowiedzialność policjanta. Ojciec udawał, że się załatwia, ale jak podszedł do niego Niemiec, sypnął mu piachem w twarz i uciekł.
01:38:00 Zaczęli strzelać do niego, dostał w kolano, ale udało mu się uciec. Boh. zabrali od sąsiada, u którego się schowali po spaniu w stodole. Zakuli jego i 12-letniego brata za ręce i na łańcuchu zaprowadzili pod żydowską knajpę. Boh. rozmawiał z policjantem Sikorą, który powiedział mu, że boh. nie puszczą, bo im uciekł ojciec. Młodszego brata puścili.
01:40:00 Po dwóch tygodniach ponownie aresztowali brata razem z 14-letnią siostrą, aby na gestapo skonfrontować ich zeznania z zeznaniami boh. Siostra ponoć zeznała, że w domu była broń. Boh. powiedział policjantowi, że siostra była kopnięta przez konia i jest chora, jak przybliżą do niej mysz lub szczura, to powie i wymyśli wszystko ze strachu. Rodzeństwo wypuszczono.
01:42:00 Początek przesłuchiwań boh. i współwięźniów. Historia więźnia Józefa Szylecha z Głogowa Małopolskiego. Na przesłuchaniu dostał 25 bykowców, wrócił zapuchnięty. W nocy był przesłuchiwany przez bandziora-salowego.
01:44:00 Podczas śniadania dostali kawę z palonego jęczmienia, na której był kożuch z pcheł dający strukturę kaszy. Zarobaczenie. Szylech powiedział, że robak też pożywienie. Potem został wypuszczony - okazało się, że został aresztowany zamiast kogoś innego o podobnym nazwisku.
01:46:00 W 1947 boh. był na studiach weterynaryjnych w Falentach k. Warszawy. Został wezwany przez Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich z Rzeszowa. Generał Poleszczuk, Rosjanin. Boh. stawił się na wezwanie komisji, w składzie której był Józef Szylech. Opowieści boh. z czasów wojny. Szylech chciał wstąpić do ZBOWiD-u, bał się Niemców, nie był w żadnej organizacji.
01:48:35 Podczas dwóch pierwszych przesłuchań boh. dostał dwa razy po 25 bykowców, złamano mu też szczękę. Po 6 tyg. śledztwa nic od niego nie wyciągnęli. Na ostatnim przesłuchaniu nie był bity. Stwierdzono, że działał przeciwko Rzeszy i został skazany na karę śmierci. Podpisał się pod wyrokiem, ale zaznaczył, że podpisuje nieprawdę i pod przymusem.
01:50:00 Na drugim przesłuchaniu chcieli boh. zabić. Został bardzo pobity na gestapo w Rzeszowie, miał złamaną szczękę, pękniętą z drugiej strony z powybijanymi zębami i zakrwawionymi plecami. Rozkuli boh., żeby pieszo szedł w nocy do celi, oblali go zimną wodą i poszczuli psem. Liczyli, że boh. będzie uciekał i zastrzelą go podczas próby ucieczki. Gdy szedł rozkuty, mijał ukrytych strzelców, więc nie ryzykował ucieczki.
01:54:00 W celi doczołgał się do niego starszy więzień (szpicel), pytał, za co boh. siedzi. Po dwóch tygodniach został zawołany na trzecie przesłuchanie na gestapo. Nie bili go tym razem, czuł jednak rany z poprzednich przesłuchań, które ciężko się goiły zainfekowane przez pluskwy. Na przesłuchaniu udowodniali mu, że na dwóch poprzednich przesłuchaniach mówił nieprawdę, dali mu karę śmierci przez rozstrzelanie jako „polskiemu bandycie”. Został zaprowadzony do piwnicy pod gestapo. Dostrzegł trupy, buty się ślizgały po świeżej krwi. Ujrzał młodego człowieka, który był dobrze ubrany i siedział na trupie.
02:00:00 Boh. zapytał go, czemu jest tak ładnie ubrany. Okazało się, że jechał na ślub do Przemyśla i został złapany w Rzeszowie w czasie łapanki. Był oskarżony o partyzantkę. Śpiewał piosenkę: „Byłem ja piękny i młody nim luba poznałem cię. Tyś była pięknej urody, twa miłość zwabiła mnie. Zwabiony twoją urodą, ofiarą musiałem paść. A chcąc upięknić ci życie, zmuszony byłem iść kraść. Jak złodziej, tyś mną gardziła, lecz ciebie też każdy zna. Luba kim żeś ty była? Nie byłaś lepszą niż ja. Nosiłaś piękne sukienki, najnowsze, nieraz paryski strój. Cukiernia, hotel, Łazienki to cały proceder twój. Ah luba, gdy mnie nie będzie, szampana nie będziesz pić. Różaniec weźmiesz do ręki, wciąż piękną nie możesz być”. Czekali na rozstrzelanie. Ślady po kulach na ścianach świadczyły, ile tysięcy ludzi zabito w tym pomieszczeniu.
02:02:00 Niektórzy czekający na śmierć płakali, inni modlili się. Nagle otworzyły się drzwi, weszło dwóch SS-manów. Kazali wszystkim powstać, część już nie żyła, bo nie wytrzymali psychicznie. Skazańcy oparli się o ścianę, ale nie starczyło dla wszystkich miejsca, wokół były też trupy.
02:04:00 Czuć było środki dezynfekcyjne. Padła komenda do strzału, esesmani załadowali karabiny. W tym momencie zabłysło światło. Powiedziano więźniom, że mogą się wyspowiadać przed śmiercią u dwóch kapłanów, którzy też mają wyroki śmierci. Szukali chętnych na wyspowiadanie się. Boh. zgłosił się, wyszli grupą z celi śmierci na spowiedź.
02:06:00 Na strychu były ołtarze i krzyż. Dwa konfesjonały czekały na przybyłych. Próba podsłuchania przez boh. spowiedzi innych. Więźniowie zmuszani przez księży do spowiadania się w określonych konfesjonałach. Boh. wyznał grzechy, ksiądz przypomniał, że wystąpienie przeciwko ustalonemu porządkowi jest grzechem. Boh. zrozumiał, o co chodziło w tej „spowiedzi”. Odpowiedział mu, ze budował Rzeszę pracując przy produkcji cegieł. Ksiądz dał boh. pokutę. Boh. szukał większej grupy wyspowiadanych, bo w dużej grupie łatwiej uniknąć śmierci. Skierował się do grupy środkowej, najbardziej licznej. Został jednak chwycony za kark i przeprowadzony do grupy najmniej licznej. Ksiądz segregował ludzi przy pomocy esesmana.
02:14:00 Jak bohater ukląkł i przeżegnał, zarwała się podłoga. Poleciał w dół, a na niego inni ludzie. Schody, na które spadł, wychodziły poza mur więzienia. Zostali załadowani do samochodu w zimnie, była połowa grudnia 1943. W samochodzie układali wszystkich jak drzewo. Załadowali 50-60 osób. Jechali kilka godzin.
02:18:00 Samochód się zatrzymał, byli w obozie koncentracyjnym w Pustkowie. Dwutygodniowa kwarantanna w obozie, musztra. „Schwanzparade” przed młodymi esesmankami w plisowanych spódnicach. Miały trupie czaszki na czapkach, wyglądały porządnie. Były morderczyniami bez skrupułów.
02:20:00 Ostatniego dnia kwarantanny młody esesman [Johann Hamen] sprawdzał, czego nauczyli się więźniowie podczas zajęć z musztry. Zauważył, że boh. niewłaściwie zdejmuje czapkę. Wziął go za barak, kazał boh. czołgać się, a sam trzymał przy jego piersi lufę odbezpieczonego pistoletu. Gdyby boh. czołgając się dotknął piersią końca lufy, wtedy esesman pociągnąłby za spust.
02:24:00 Podczas tych ruchów boh. obsunęły się spodnie i kalesony, łokcie miał w węglu. Pierwszą rundę wytrzymał. Esesman wstał i szedł przed boh. Powiedział potem, że boh. był pierwszym ze swojego transportu, który przeżył tę „zabawę”. Innych esesman zabił.
02:27:00 Esesman kazał boh. wstać i odejść. Kopnął go końcem okutego buta w kość ogonową. Koledzy w baraku otoczyli go opieką.
02:28:00 Polski doktor w baraku [doktor Tkaczow], jego brat był po wojnie ministrem rolnictwa i zginął w wypadku lotniczym. [Stanisław Tkaczow, minister lasów, zginął w 1969 r. pod Zawoją]. Doktor Tkaczow był po wojnie szefem polikliniki WSW w Rzeszowie. W jego obronie boh. zeznawał przed Komisją Badania Zbrodni Hitlerowskich. Doktor uratował wielu ludzi w obozie, gdzie można było chorować 3 dni, potem wysyłano chorych do krematorium. Było ono polowe, znajdowało się 830 m od obozu na Królowej Górce. Boh. woził tam trupy.
02:29:40 W obozie w Pustkowie boh. spędził 9 miesięcy. W tym okresie miały miejsce cztery próby ucieczki. Jedna zaczęła się na polu groszku hodowanego dla kuchni SS. Boh. był w grupie „groch”, która pracowała na tym polu. Trzech jego znajomych: Stanisław Krasoń, Jan Drubka, Franciszek Szybisty i boh. mieli uciec razem, ale boh. zrezygnował uznając, że jest zbyt duże ryzyko niepowodzenia. Koledzy zbliżali się do płotu, czekali na nieuwagę esesmanów. W wybranym momencie rzucili się na płot otaczający pole, żeby przez niego uciec. Zaczęto do nich strzelać. Jeden został zastrzelony, dwóm udało się przejść. Kolejnego zastrzelili żołnierze, którzy kąpali się w pobliskiej rzece, a ostatniemu udało się tę rzekę przepłynąć i uciec. Był to Franciszek Szybisty.
02:34:00 Całą noc i pół dnia szedł ponad 60 km do domu do miejscowości Stobierna. Dotarł do swojego pola i położył się w polu zboża (był lipiec) odpoczywając po ucieczce. Gdy rano żona wyprowadzała krowy w pole, usłyszał ją i kazał jej ukryć dzieci w innej wsi, nie u rodziny.
02:36:00 Był 5-6 lipca 1944, czołówki Armii Radzieckiej zbliżały się do Rzeszowa, 10 lipca dotarli do miasta. To uratowało rodzinę Szybistego od niemieckiego pościgu. W obozie boh. z kolegami z grupy roboczej wlekli ciała dwóch zabitych uciekinierów, wszyscy umazani byli w ich krwi, dociągnęli ciała do bramy. Po drodze mijali śmietnik z wyrzuconymi blachami i szkłem, esesmani kazali się więźniom czołgać się w tych śmieciach. Koledzy i boh. pokaleczyli się bardzo, dostawali kolbą w krzyż, nie wszyscy mogli po tym wstać.
02:38:00 Trupy zaciągnięto do obozu. Wcześniej esesmani wydłubali im bagnetami oczy, z oczodołów ciekła krew. Potem inni więźniowie przynieśli kartonowe pudełka i umocowali je gwoździami na brzuchach trupów. Trupy przywiązano pasami do bramy, jednego na podium w pozycji siedzącej, drugiego po przeciwnej stronie bramy na stojąco. Potem czarną farbą na kartonie napisano: „ja tu siedzę i nie żyję bom uciekał z miejsca pracy” oraz „za ucieczkę zapłaciłem życiem”.
02:40:00 W drodze od bramy esesmani zatrzymują więźniów i każą im czytać napisy na trupach. Potem trupy zabrano do krematorium.
02:41:15 Ucieczka druga. W obozie była też część kobieca, siedziały tam młode dziewczyny, „piękne Warszawianki”. Z okazji urodzin Hitlera w kwietniu, pozwolono zbliżyć się dziewczynom i więźniom z obozu boh. do siatki. Dziewczyny w nocy wyczekały moment, kiedy w drutach wyłączano prąd i trzem z nich udało się przejść przez płot. Ale za nim był kolejny płot, a potem warta. Dwie zostały zastrzelone, trzecią złapano żywą. Na drugi dzień na apelu Jan Czapla (szef obozu) ogłosił, że więźniowie nie wychodzą do pracy.
02:44:00 Był czerwiec 1944. Włączono głośniki, przez które usłyszeli nieludzki krzyk i jęk. Okazało się, że uciekinierce obcinano na żywo nogi. Po dwóch tygodniach dostała wózek i codziennie na apelu mówiła „za ucieczkę zapłaciłam nogami, za ucieczkę zapłaciłam nogami, za ucieczkę zapłaciłam nogami”. W głośnikach słychać ją było w obozie męskim i kobiecym.
02:46:00 Ucieczka trzecia. Boh. pracował przy budowie strzelnicy dla Niemców. W zimie wracali z pracy do obozu pieszo kilka kilometrów. Czasem robiło się już ciemno, szli przez las. Jeden z chłopców uciekł w las, udało mu się i wrócił do Warszawy. Za kilka dni do obozu trafiła jego narzeczona i matka. Siedziały w karcerze.
02:48:00 Jan Czapla wywoływał je co rano na apel i ogłaszał, że to matka i narzeczona bandyty, który uciekł z obozu. Po kilku dniach złapali uciekiniera i przywieźli do obozu. Nazajutrz esesmani wyprowadzili na plac jego matkę i narzeczoną, a jego ustawili pod szubienicą i rozkazali matce powiesić syna. Matka upadła zemdlona, Jan Czapla (szef obozu) zastrzelił ją, a sam kopnął stołek pod chłopakiem. Wisielec wisiał tam przez dwa dni, potem został spalony na Królowej Górce.
02:50:00 Ucieczka czwarta. Boh. zgłosił się do małej grupy pracującej w Todt Kommando licząc na lżejszą pracę. Okazało się, że jego praca miała polegać na paleniu trupów w krematorium polowym. Szli kilometr pieszo do pracy. Zobaczył kobiety powiązane po trzy drutem kolczastym. Podobno były ofiarami Ukraińców.
02:52:00 W krematorium palono smołą, papą i suchym drzewem. Kobiety brano jedna po drugiej, bosakiem rozpruwano im brzuchy, żeby zwłoki się szybciej paliły. Z boh. pracował młody chłopak z miasta Pustków. Nie chciał rozpruwać brzuchów. Był tam esesman [Johan Haman], który w czasie pracy chłopców przy zwłokach jadł kanapkę.
02:54:00 Chłopak podszedł do boh. i pokazał mu czerwony kościół w Pustkowiu. Powiedział, że to jego kościół, zdjął buty i zaczął uciekać. Zboże było rzadkie, chłopak został postrzelony. Przyjechał limuzyną z psem Jan Czapla, poszczuł na chłopaka psa, potem dobił go strzałem z pistoletu. „Więcej ucieczek w Pustkowiu nie było”.
02:56:00 Więźniowie ułożyli piosenkę dla szefa 9 bloku, który codziennie wieszał ludzi. [ tekst piosenki] Za ułożenie piosenki dostali miskę zupy. Więźniowie świętowali urodziny Hitlera, nie szli wtedy do pracy i dostali miskę gęstej zupy.
02:57:17 Praca boh. na wyrzutni rakiet V2. Odradzano mu tę pracę, bo likwidowano członków pracującej grupy. Praca była tajna.
02:59:06 Piloci, też polscy, samolotami rozbijali nadlatujące głowice V2 mogące uderzyć w Londyn. Królowa Anglii podczas uroczystości powiedziała do polskich pilotów: „Tak Was mało było, a tak dużo żeście zrobili”.
mehr...
weniger
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau
ul. Stawki 2, 00-193 Warszawa
Mo. - Fr. 9:00 - 15:00 Uhr
(+48) 22 182 24 75
Bibliothek des Pilecki-Instituts in Berlin
Pariser Platz 4a, 00-123 Berlin
Pon. - Pt. 10:30 - 17:30
(+49) 30 275 78 955
Diese Seite verwendet Cookies. Mehr Informationen
Das Archiv des Pilecki-Instituts sammelt digitalisierte Dokumente über die Schicksale polnischer Bürger*innen, die im 20. Jahrhundert unter zwei totalitären Regimes – dem deutschen und sowjetischen – gelitten haben. Es ist uns gelungen, Digitalisate von Originaldokumenten aus den Archivbeständen vieler polnischer und ausländischer Einrichtungen (u. a. des Bundesarchivs, der United Nations Archives, der britischen National Archives, der polnischen Staatsarchive) zu akquirieren. Wir bauen auf diese Art und Weise ein Wissenszentrum und gleichzeitig ein Zentrum zur komplexen Erforschung des Zweiten Weltkrieges und der doppelten Besatzung in Polen auf. Wir richten uns an Wissenschaftler*innen, Journalist*innen, Kulturschaffende, Familien der Opfer und Zeugen von Gräueltaten sowie an alle an Geschichte interessierte Personen.
Das Internetportal archiwum.instytutpileckiego.pl präsentiert unseren Bestandskatalog in vollem Umfang. Sie können darin eine Volltextsuche durchführen. Sie finden ebenfalls vollständige Beschreibungen der Objekte. Die Inhalte der einzelnen Dokumente können Sie jedoch nur in den Lesesälen der Bibliothek des Pilecki-Instituts in Warschau und Berlin einsehen. Sollten Sie Fragen zu unseren Archivbeständen und dem Internetkatalog haben, helfen Ihnen gerne unsere Mitarbeiter*innen weiter. Wenden Sie sich auch an sie, wenn Sie Archivgut mit beschränktem Zugang einsehen möchten.
Teilweise ist die Nutzung unserer Bestände, z. B. der Dokumente aus dem Bundesarchiv oder aus der Stiftung Zentrum KARTA, nur beschränkt möglich – dies hängt mit den Verträgen zwischen unserem Institut und der jeweiligen Institution zusammen. Bevor Sie vor Ort Zugang zum Inhalt der gewünschten Dokumente erhalten, erfüllen Sie bitte die erforderlichen Formalitäten in der Bibliothek und unterzeichnen die entsprechenden Erklärungsformulare. Informationen zur Nutzungsbeschränkung sind in der Benutzungsordnung der Bibliothek zu finden. Vor dem Besuch empfehlen wir Ihnen, dass Sie sich mit dem Umfang und Aufbau unserer Archiv-, Bibliotheks- und audiovisuellen Bestände sowie mit der Besucherordnung und den Nutzungsbedingungen der Sammlung vertraut machen.
Alle Personen, die unsere Bestände nutzen möchten, laden wir in den Hauptsitz des Pilecki-Instituts, ul. Stawki 2 in Warschau ein. Die Bibliothek ist von Montag bis Freitag von 9.00 bis 15.00 Uhr geöffnet. Bitte melden sie sich vor Ihrem Besuch per E-Mail: czytelnia@instytutpileckiego.pl oder telefonisch unter der Nummer (+48) 22 182 24 75 an.
In der Berliner Zweigstelle des Pilecki-Instituts befindet sich die Bibliothek am Pariser Platz 4a. Sie ist von Dienstag bis Freitag von 10.30 bis 17.30 Uhr geöffnet. Ihr Besuch ist nach vorheriger Anmeldung möglich, per E-Mail an bibliothek@pileckiinstitut.de oder telefonisch unter der Nummer (+49) 30 275 78 955.
Bitte lesen Sie unsere Datenschutzerklärung. Mit der Nutzung der Website erklären Sie sich mit ihren Bedingungen einverstanden..