Doniecka Barbara
Barbara Doniecka z d. Racka (ur. 1934, Warszawa) wychowała się na warszawskiej Ochocie w domu przy ulicy Kaliskiej 19. 8 sierpnia 1944 została wraz z matką zabrana z domu i przewieziona do obozu Auschwitz-Birkenau, gdzie nadano jej numer 86341. W styczniu 1945 została przewieziona z matką do obozu pracy przymusowej Berlin-Blankenburg (komando KL Sachsenhausen-Oranienburg) do odgruzowywania miasta. Tu doczekała wyzwolenia.
more...
less
[00:00:07] Boh. urodziła się w 1934 r. w domu na ul. Kaliskiej w Warszawie, gdzie mieszkała z rodzicami do wybuchu powstania warszawskiego. Jej matka Genowefa urodziła się w Fałkowie, ojciec w Warszawie. Brat babci z Fałkowa, Feliks Taźbierski, miał restaurację w Warszawie, zabrał 10-letnią matkę boh. do szkoły w stolicy i pomagał finansowo babci.
[00:02:00] Po ukończeniu szkoły matka boh. pracowała opiekując się córką p. Gutowskiego, „dyrektora parowozów”, zamieszkałego na ul. Kaliskiej. Przyszły ojciec boh. mieszkał ze starszą siostrą i rodzeństwem na tej samej ulicy. Obok nich mieszkała Karola Maliszewska, przyjaciółka matki. Poznanie się rodziców i ślub w kościele św. Jakuba na pl. Narutowicza w 1932 r. Młoda para zamieszkała na ul. Kaliskiej 19.
[00:03:30] Ojciec boh. był mistrzem ciesielstwa i pracował na ul. Żelaznej w fabryce Norblina. Mama zajmowała się dzieckiem i domem. Boh. chodziła do przedszkola na ul. Filtrową, bawiła się z samymi chłopakami, głównie na ulicy. Nauka jazdy na łyżwach.
[00:06:00] Wybuch wojny. Schron w ogrodzie, bombardowania. Ojciec kontynuował pracę w fabryce, mama dorabiała szyjąc dla sąsiadów. Strach boh. w trakcie bombardowań. Dom boh. przetrwał do czasu powstania.
[00:08:30] Życie codzienne podczas okupacji niemieckiej. Mama jeździła do babci do Fałkowa, skąd przemycała pod futrzanym kołnierzem osełki masła i jajka, które z sąsiadką wymieniała na cukier. Boh. jeździła do babci na wakacje. Opis dań, które gotowała babcia.
[00:10:30] Ojciec boh. nie należał do konspiracji. Po wojnie boh. przeczytała, że w ich budynku na Kaliskiej 19 działało podziemie. Kiedy wybuchło powstanie w getcie, boh. miała 9 lat. Koledzy zabierali ją ze sobą, aby pokazać jej płonące getto i jak Niemcy mordują Żydów. Matki chłopców dawały jedzenie, które zostawiali dla Żydów pod murem getta.
[00:12:30] Koledzy z sąsiedztwa: Janusz, Witek i Jurek Górscy, Stasio Kraska i Jasiek. Siostra Jasia, Jadzia, była chora i jeździła na wózku. Na ul. Kaliskiej była fabryka papierosów i sąsiedzi dorabiali skręcając chałupniczo tytoń.
[00:13:50] Wybuch powstania warszawskiego: mieszkańcy posesji wybiegli z mieszkań na podwórze. Ochota była kontrolowana przez powstańców i w czasie walk sąsiadki gotowały zupę dla mieszkańców i powstańców.
[00:15:00] 9 sierpnia [1944] Ukraińcy w niemieckich mundurach wygnali boh. i mamę na Zieleniak, dom podpalili. Na Zieleniaku kobiety, które miały młode córki, oszpecały je, aby ochronić przed ukraińskimi gwałtami. Po dobie, boh. z mamą przegoniono na Dworzec Zachodni i do Pruszkowa. Ojca powstanie zastało w pracy w „Społem” na ul. Wolskiej 84.
[00:18:55] W Pruszkowie były tłumy ludzi. Dwie kobiety, które zwariowały, zostały zastrzelone przez Niemców. Boh. z matką trafiły do baraku. Były „w kapciach i bez niczego”, poczęstowano je jedzeniem. Nazajutrz po selekcji boh. z matką zostały załadowane do wagonu bydlęcego. Do Oświęcimia jechały ze znajomą, p. Cesarską, z jej córką Zosią, zięciem i ich synkiem Jackiem Nadolnym, z którym boh. utrzymuje kontakt do dziś.
[00:21:30] Opis wagonu bydlęcego i warunków podróży. Do Auschwitz jechali bez przystanków. Po dotarciu na miejsce ktoś krzyknął: „rany boskie, to jest Oświęcim!”. Nowoprzybyłych zaprowadzono do łaźni. Wszyscy byli nago, razem kobiety, mężczyźni i dzieci. Ubrania cywilne zabrano do dezynfekcji. Po kąpieli ubrania i buty więźniowie brali „jak popadło” - boh. miała za dużą sukienkę i każdego buta z innej pary.
[00:25:15] Boh. z matką skierowano na FKL [obóz kobiecy] i rozdzielono. Matka trafiła na blok 16, boh. na blok dla dzieci 16A. Rozdzielane rodziny płakały. Blokowa obiecywała, że się spotkają na apelu. Dzieci z matkami rozmawiały ze sobą przez okna, co było niedozwolone. Tematy rozmów.
[00:26:20] Boh. miała koję przy oknie, Jacek Nadolny przy drzwiach. Jedno z dzieci, Helenka, umarło w baraku. Basia Cesarska, ciocia Jacka, była o rok starsza i dowodziła resztą dzieci. Odkryły ruchomą cegłę w ścianie baraku, która stała się ich sekretną kryjówką - przez nią matka boh. i Basi podawały dzieciom jedzenie.
[00:28:30] Dzieci nie pracowały i musiały siedzieć na swoich kojach. Polka Roma Ciesielska, blokowa, chodziła z miotłą i straszyła dzieci mającą nadejść „blokszperą”. Jej zastępczyni, Maria, była łagodniejsza. W Oświęcimiu przebywało ok. 500 matek z dziećmi, w tym ok. 250 dzieci, które mieszkały po 5-6 na koi.
[00:30:00] Po wyjściu z mykwy nadawano numery matkom i dzieciom. Matka prowadziła boh. przed sobą, ale kiedy przydzielali córce nr 86340, wzięła ją za siebie i dostała jej numer, a boh. kolejny: 86341. Matka wiedziała, że do gazu biorą ludzi dziesiątkami, liczyła, że córka będzie w kolejnej dziesiątce niż ona i to ją ocali.
[00:31:30] Matki w obozie nie pracowały. Mama boh. siedziała w baraku i dla swojej blokowej robiła na drutach skarpety. Jedzenie, picie. Dzieci nie chciały się bawić, dzieci jedynie wspominały zabawy i swoje życie przedobozowe.
[00:34:10] Boh. w baraku 16A przebywała od 12 sierpnia [1944]. Kiedy zrobiło się zimno, dzieci przeniesiono do obozu cygańskiego. Wcześniej obok koi boh. mieszkała 4-5-letnia Helenka, która po rozdzieleniu z matką ciągle płakała. Którejś nocy dzieci znalazły ją martwą. [++]
[00:35:40] Dzieci przeniesiono z FKL, gdzie były ceglane koje, do obozu/baraku cygańskiego. Cyganie zostali spaleni i dzieci zajęły ich miejsce na kojach drewnianych. Opis wnętrza baraku i pieca grzewczego.
[00:36:50] Boh. czuła zapach krematorium. Z bloku 16A widziała, jak Żydówki szły ze szlochającymi dziećmi. Polskie dzieci wiedziały że Żydzi, mający obok numeru naszytą gwiazdę Dawida, szli do krematorium. [++]
[00:38:00] Boh. miała numer obozowy naszyty na sukience, a potem drugi - na jesionce. Boże Narodzenie w obozie. W obozie cygańskim boh. była z matką. Zanim obóz został wyzwolony [27 stycznia 1945], wraz z ok. 500 osobami (matek z dziećmi) zostały zabrane i pociągiem osobowym wywiezione do obozu Berlin Blankenburg, filii obozu koncentracyjnego Sachsenhausen.
[00:40:40] W Auschwitz boh. trzykrotnie trafiła do dr. Mengele, który „z oczu czarnych robił niebieskie”. Boh. wkraplano krople do oczu, po zabiegu wracała do baraku z opuchniętą twarzą i szczypiącymi oczami. [+]
[00:41:35] Z ojcem boh. nie było kontaktu. Aby poinformować męża, że przebywa z córką w obozie, matka zdobyła dzięki więźniom-elektrykom kartę, którą wysłała z informacją do wujka Jana Donieckiego do Fałkowa. Kartka dotarła do adresata. Więźniowie, którzy w obozie pełnili funkcję elektryków, byli zagłodzeni, wyglądali jak szkielety. [+]
[00:44:20] Brak informacji o ojcu i rozdzielenie z matką, którą z czasem przeniesiono z bloku 16 do innego łagru. Praca wykonywana przez matkę. Dzieci nie wiedziały, co się dzieje z matkami, „to było najgorsze”.
[00:45:30] W Berlinie boh. z matką zostały zakwaterowane w domach dla żołnierzy z łóżkami piętrowymi. Jacek [Nadolny] spał na 2 piętrze, boh. z mamą mieszkały w jednym pokoju z Bogdanem Bartnikowskim oraz m.in. Wacusiem, Krysią, 7-letnim Romkiem oraz Janką, która „była ordynarna”.
[00:46:50] Dzieci po ukończeniu 10 roku życia musiały pracować. Boh. trafiła do ekipy, która sprzątała po bombardowaniach. Razem z innymi dziećmi czyściły gruzy z tynku, aby czyste cegły można było ponownie wykorzystać do budowy. Dzieciom krwawiły ręce. Mama pracowała w zbombardowanej fabryce słodyczy.
[00:48:40] Jedzenie było lepsze niż w Auschwitz. Jeśli dzieci nie szły do pracy przy gruzach, musiały sprzątać lagier. 17 maja 1945 obóz wyzwolili Rosjanie. Rosyjski oficer „był elegancki, przystojny”, reszta żołnierzy „zmaltretowana, w walonkach, jakieś papiery wychodziły im z butów”. Opis wyzwolenia obozu. Oficer zabronił żołnierzom krzywdzenia kobiet w obozie.
[00:51:50] Po wyzwoleniu obozu kobiety miały możliwość wyjazdu do Szwecji. Część młodych i bezdzietnych decydowało się na emigrację. Matka boh. i p. Bartnikowska postanowiły wrócić do Polski. Droga powrotna do domu i dotarcie do Poznania, skąd pociągiem przyjechały na Dworzec Zachodni w Warszawie. Wojenne dzieje ojca, który po uwolnieniu przez Niemca wrócił do Fałkowa i odczytał kartę z informacją, że jego żona i córka przebywały w obozie. Po wyzwoleniu obozu ojciec oczekiwał powrotu żony, codziennie wychodził na dworzec.
[00:57:00] Boh. z matką po przyjeździe do Warszawy doszły na ul. Kaliską, gdzie wszystko było spalone oprócz bramy, w której powtykano kartki z informacjami o mieszkańcach. Na jednej była informacja od ojca boh.: „Franciszek Racki, ul. Grażyny”. Przez Pole Mokotowskie przeszły do mieszkania siostry na Grażyny. Spotkanie z ojcem. [+]
[00:58:05] Rodzina zamieszkała w domu na ul. Grażyny. Wojenne dzieje posesji. Ojciec poszedł do pracy w „Społem”. Boh. z mamą wróciły do Warszawy pod koniec maja [1945]. W drodze jadły jedzenie, które dostawały od wojska. Chorowały z przejedzenia.
[01:00:15] W Warszawie z Dworca Zachodniego szły ulicą Kaliską, Sękocińską, Słupecką i przez Pole Mokotowskie. Budynki po drodze nie były zbyt zniszczone. Dom rodzinny na Kaliskiej był wypalony, stamtąd udały się do mieszkania cioci na ul. Grażyny. W ciągu dwóch dni ojciec boh. wyszykował wolny lokal piętro wyżej nad mieszkaniem cioci, gdzie boh. z rodzicami mieszkała potem przez lata. Do domu na ul. Kaliskiej chodziły z mamą na spacery.
[01:01:40] W 1945 r. boh. rozpoczęła IV klasę szkoły podstawowej na ul. Grottgera. Wcześniej, w 1941 r. boh. chodziła do szkoły na ul. Tarczyńskiej, którą po ok. dwóch latach Niemcy przejęli na koszary i dzieci musiały się uczyć w prywatnych mieszkaniach na ul. Kopińskiej i Filtrowej. W czerwcu 1944 r. boh. przystąpiła do I Komunii. Opis przyjęcia komunijnego. Historia wypożyczenia dla boh. sukienki komunijnej dzięki koleżance mamy prowadzącej mydlarnię.
[01:04:30] W szkole na Grottgera były dzieci w wieku boh. Ojciec wrócił do pracy w „Społem”, którego siedziba mieściła się na ul. Grażyny 13, vis-a-vis mieszkania rodziców. Remont budynku dyrekcji „Społem”. Siostra ojca, Mania, pracowała w „Społem” jako sprzątaczka. Rodzice złożyli podanie o przyznanie rodzinie dwóch dodatkowych pokoi należących do „Społem”, ale dopiero po wielu latach udało się to załatwić dzięki urzędowi kwaterunkowemu na Mokotowie.
[01:08:10] W 1949 r. boh. ukończyła szkołę. W dwóch pokojach mieszkali wtedy p. Żołędziowscy. Ich córka Władzia była o 7 lat starsza od boh. i „hołubiła boh. jak matka”. Była po maturze i pracowała w Związku Budowlanych jako kierowniczka kancelarii. W listopadzie 1949 r. zatrudniła tam też boh. mimo, że boh. nie miała ukończonego 16 roku życia. Doradziła jej też naukę w prywatnym Towarzystwie Krzewienia Wiedzy Handlowej. Boh. zdała maturę w wieczorowej szkole na ul. Elektoralnej. Potem pracowała w branży budowlanej w PBM MDM (Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa).
[01:10:45] Z okazji uroczystości oddania do użytku pl. Konstytucji pracownikom kazano myć okna i wieszać firanki w lokalach mieszkaniowych wokół placu, aby pozorować ich oddanie do użytku. Przodownicy pracy, np. p. Kwaśniewski, dostawali nagrody.
[01:11:40] Trauma poobozowa - boh. i jej matka przez długi czas nie były w stanie rozmawiać o czasie spędzonym w obozie. Boh. nie mogła spać na wspomnienie obozu. Do dziś bierze leki, żeby nie myśleć o obozowych przeżyciach i móc zasnąć.
[01:12:50] Po wojnie boh. spotkała się z kolegą z ul. Kaliskiej - Januszem Górskim, który zamieszkał na Mokotowie na ul. Dolnej.
[01:14:40] Boh. bierze udział w obchodach wyzwolenia Auschwitz. Na każdą rocznicę kupuje aniołka dla Helenki i kładzie w baraku na koi, na której dziewczynka umarła. Traktuje to miejsce jako jej symboliczny grób. Modlitwa za Helenkę. [++]
[01:15:35] Obozowa koja boh. nadal jest w baraku. Opis wnętrza baraku i malunków na ścianach robionych dla rozweselenia dzieci. Pierwsza wizyta boh. w Auschwitz po wojnie, jej matka nie pojechała. Boh. mało opowiadała swoim dzieciom o obozowej przeszłości. Książka „Dziewczyny z Auschwitz”.
[01:18:30] Kiedy boh. była na bloku 16A, w nocy z górnych koi spadały na dzieci pluskwy. Komendantka Stenia na prośbę dzieci wygazowała pluskwy. Boh. do dziś nie je czarnych porzeczek, bo ich zapach przypomina zapach pluskiew. [+]
more...
less