Pluta Mieczysław
Mieczysław Pluta (ur. 1930, Białystok) wychował się w Białymstoku, gdzie jego ojciec (Wojciech Pluta) był policjantem. We wrześniu 1939 ojciec dostał się do niewoli sowieckiej i – jak się okazało po wielu latach – zginął w Twerze (jest pochowany na cmentarzu w Miednoje). Mieczysław z matką, babcią, bratem i siostrą zostali w lutym 1940 wywiezieni do sowchozu Czekał koło Pawłodaru w Północnym Kazachstanie. Trudnych warunków nie przetrwała babcia (Maria Kalinowska). Mieczysław z bratem Waldemarem próbowali dostać się do formowanej armii polskiej, jednak nie zostali przyjęci z powodu młodego wieku. W 1946 roku cała rodzina wróciła transportem repatriacyjnym do Białegostoku. Pan Mieczysław ukończył technikum elektryczne, przez wiele lat pracował jako elektryk w białostockiej Akademii Medycznej. W 1970 roku w wypadku samochodowym stracił żonę, a sam został ciężko ranny. Ma córkę i wnuczkę. Mieszka w Białymstoku.
more...
less
Streszczenie relacji (UWAGA: czasy wg plików oryginalnych, a nie zmontowanej relacji!) P1010696 57’48 [00:00:20] – Bohater urodzony w 1930 r. w Białymstoku. Ojciec był policjantem. W 1933 ojciec zbudował dom na ulicy Szosa pod Krzywą. Dzieci zaczęły chodzić do szkoły – dwójka rodzeństwa: siostra Halina i brat Waldemar. Siostra poszła do szkoły pierwsza, boh. z bratem podglądał wszystko. Rok później bracia poszli do klasy pierwszej. W szkole ich wychowawczyni pani Matlakowa przeniosła ich od razu do drugiej klasy i byli razem z siostrą. Nazywano ich „hultajską trójką”.
[00:05:00] – Ojciec boh. był wspaniałym ojcem, przygotowywał chłopców sportowo i do obowiązków. Po pracy wprowadzał dyscyplinę. Następnie przyszła wojna. Dzieci nie rozumiały, czym ona jest. W domku na piętrze zamieszkał lokator. Miał swoją masarnię i dwoje dzieci, rozmawiali po niemiecku. Kiedy wybuchła wojna, lokator (pan Irlang) rozmawiał z matką boh., aby czasowo przenieśli się do niego na ul. Nowowarszawską. Kiedyś nie było chłodni i budowano bunkry z lodem do przechowywania mięsa – na czas bombardowania zaoferował im schowanie się do bunkra. Przenieśli się tam tuż przed nadejściem frontu.
[00:08:28] – Ojciec był zmobilizowany i skoszarowany, z koszar poszedł na front. Gdy front zbliżył się pod Białystok, boh. z rodzeństwem schowali się w bunkrze, a rano wyszli i zaczęli biegać po okolicy. W oddali zobaczyli zasieki na ulicy, tam byli już Niemcy. Pan Irlang zarządził powrót do domu i wrócili do siebie. Szkoła była zamknięta. Przed rozpoczęciem wojny przygotowywano okopy. Płoty trzeba było rozgrodzić, a sztachety postawić tak, żeby był przewiew. Każdy wokół domu musiał wykopać rów, okopy. W domu oprócz matki była też babcia i prababcia.
[00:11:10] – Bombardowanie dworca. Boh. z bratem poszli zobaczyć, jak to wygląda, ktoś ich zawrócił. Wojsko niemieckie było bardzo eleganckie, kulturalne na początku. Po pewnym czasie przyjechali do nich Niemcy i poszli do pana Irlanga. Wyszedł za godzinę w oficerskim mundurze, okazał się szpiegiem. Cała jego rodzina była bardzo sympatyczna. Potem Niemcy się wycofali, a wkroczyli Rosjanie. Rodzina Irlanga wyjechała razem z wycofującym się wojskiem niemieckim.
[00:13:00] – Wojsko sowieckie okazało się nieporównane do niemieckiego. Rosjanie przychodzili do studni poić konie. Zaczęła się czystka, niewygodne osoby trzeba było usunąć. Ojciec trafił do niewoli sowieckiej. Wcześniej wszystkich policjantów przenieśli do Ostaszkowa, tam zaczęła się gehenna. Przewozili ich do budynku NKWD, w którym były przesłuchania. Po podaniu adresów wyprowadzano ich i wszystkim strzelano w tył głowy. Tak zrobili też z ojcem boh. Mieli adresy wszystkich rodzin policyjnych. Dostawali je od policjantów, których rozstrzeliwano i chowano w Miednoje.
[00:17:00] – [Luty 1940] NKWD przyjechało po rodzinę boh. w nocy, z wrzaskiem, ubliżaniem, łomocząc do drzwi. Pół godziny na spakowanie. Zabrano ich na samochód, kazali zabrać podręczne rzeczy. Mama ubrała ich. Była jeszcze babcia. Wcześniej prababcia zasnęła w wieku prawie 100 lat, bardzo samodzielna do końca, nigdy nie chorowała. Lekarz stwierdził, że jej organizm wyczerpał się i zasnął. Pochowali ją na cmentarzu, nie było komu nieść krzyża i boh. go niósł. Nikt nie pamięta, w którym miejscu prababcia jest pochowana. Gdy wrócili po 6 latach na zesłaniu, jej grób na cmentarzu w Dojlidach był rozmyty. Podczas rocznic wybierają jakąś opuszczoną mogiłę i uznają, że to mogiła prababci.
[00:21:58] – Rosjanie każą się załadować. Jeden z Rosjan powiedział, że „babuszka może zostać”. Na pytania dokąd jadą dostawali jedną odpowiedz: że jadą „wsje i na wsjegda”. Babcia pojechała więc z córką i wnukami. Wywieziono ich na dworzec fabryczny, stały przygotowane wagony. Sąsiad pan Kamieński miał dom obok, był nauczycielem. Gdy ich wywieźli, zaczął się ruch u nich na podwórku. Pan Kamieński nie zapalał światła i przez firankę obserwował, jak sąsiedzi wynosili rzeczy z ich mieszkania. Zapisywał, co kto wynosił. Po 6 latach, jak wrócili, dał im tę listę. Wszystkie dokumenty związane z ojcem zabrali Sowieci, reszta rzeczy rozpłynęła się wśród sąsiadów [+].
[00:26:00] – Zostali wywiezieni do Kazachstanu – pawłodarska obłast’, sowchoz Czakat, ferma nr 2. Trudne warunki i praca. Transport: wagony towarowe, prycze. Rodzinie boh. wypadło być na górnej półce, wieziono razem ok. 50-60 osób. Była zima, dzięki dużej liczbie osób przetrwali podróż i nie zamarzli. 10 lutego 1940 r. zabrano ich z domu. Z Pawłodaru rozwożono wszystkich do sowchozów. Warunki na miejscu były prymitywne. Zgrupowali ich w świetlicy. Czekali na rozlokowanie i tak powstały ziemianki – trzeba było sobie zbudować taki domek [wzruszenie].
[00:29:50] – Ludność miejscowa: Kazachowie. Były też rodziny zesłańców carskich, którzy już przeszli przez wszystko i się przystosowali. Oni nowoprzybyłych wzięli pod opiekę – bez tego wszyscy zginęliby. Budowano ziemianki, cięto darninę na kształt cegły, wznoszono z niej mur, na górze kładziono parę żerdek. Wszystko działo się w stepie, żerdki dowożono z lasów, żeby zrobić pokrycie dachowe. Wybudowane budynki były nieduże. Mieszkały w nich po 3 rodziny z jednej i 3 z drugiej strony, na środku był prymitywny piec używany do podgrzewania jedzenia.
[00:32:45] – Wszyscy niebawem poszli do pracy, nawet boh., który nie miał jeszcze 10 lat. Sowchozy były wyspecjalizowane, w tym zajmowano się pasterstwem i przetwórstwem mleka. Bydło trzymane było w szopach. Kazachowie mieszkali w przenośnych jutrach. Dzieci znajdywały kontakt z Kazachami. Kazachowie mieli na środku ognisko i siedzieli wokół niego ze skrzyżowanymi nogami. Europejczycy mieli stół. Zasada: nie rabotajesz – nie kuszajesz. Szło się za bydłem. Uprawiano też ziemię.
[00:36:00] – Ziemia była wspomniała, pszenna. Chłopców wzięli do pracy polowej. Do dyspozycji był koń i woły. Wywożono ich w step, tam już były szałasy wybudowane na czas uprawy. Kazali im zaprzęgać woły do pługu na kółkach. Dzień zaczynał się od zaprzęgania trzech par wołów, którymi potem orali w polu. Po drugiej stronie kawałka do zaorania czekał obiad. Ludzie byli wygłodzeni, woły też. Woły cały czas w zaprzęgu, ziemia kazachska była bardzo żyzna, trzody użyźniały ziemię. Lato było upalne i suche. Nocowali z namiotach, tu czekało na nich jedzenie.
[00:40:00] – Dodatkowym utrudnieniem był brak wody. Mieszkali wzdłuż Irtyszu, nie zawsze przy samej rzece, dowozili wodę. Instytucja woziwody. Głód, nędza, wszy. Wszyscy byli razem w namiocie, insekty obłaziły ich na nowo. W stepie były mrówki mimo mrozów. Lokalni nauczyli nowo przyjezdnych, żeby wrzucać ubrania do mrowisk i mrówki czyściły im ubranie i nasączały zapachem kwasu mrówkowego. Wszy się ich nie imały przez kilka dni.
[00:42:20] – Orka. Woły często padały ze zmęczenia, kładły się. Robili im różne ciężkie dla obu stron rzeczy, żeby wół się zerwał i ciągnął pług. Wkładali im palce w oczy lub je podpalali, co też nie było łatwe, bo nie było zapałek.
[00:44:25] – Potem następował siew. Podkradali ziarno i zakopywali zaznaczając miejsce ukrycia. Zamiast ziaren sypali piach. Po zasiewach wracali do sowchozu. Wzdłuż Irtyszu były łąki i zaczynały się sianokosy na zimową paszę dla zwierząt. Na łąkach pszczoły miały swoje gniazda w ziemi. Jak maszyna wjeżdżała w taki dół, to pszczoły kąsały ludzi i woły. Woły wpadały w szał i ponosiły wpychając pracujące obok woły pod kosiarki, obcinało im nogi.
[00:48:10] – Skoszone siano zbierali grabiami konnymi. Polodowcowe wybrzuszenie pasa terenu wys. 50 metrów ciągnęło się w nieskończoność. Irtysz wylewał i zalewał wszystko. Jak woda schodziła do łożyska, zostawiała w zagłębieniach ryby i boh. z bratem wybierali te ryby.
[00:50:40] – Lęgi ptactwa. Zabieranie ptakom jajek. Okres wiosenny był bogaty w jedzenie, jeśli umiało się je zdobyć. Ryby łapali podkradzionymi rybakom sieciami. Ryby czyszczono i solono. Sól brali z okolicznych słonych jeziorek. Zasalali rybę i pozostawiali do suszenia na słońcu, zasuszoną zostawiali na zimę, tak jak i zboże. W nocy chodzili zbierać pozostawione kłosy zbóż, które czasem wraz z rżyskiem podpalano, ale nawet popalone kłosy nadawały się do jedzenia, nazywali to żarnaja pszenica. Przywozili je po kryjomu do domu. Domyślano się, że chłopcy kradną i kontrolowali czasem domostwa. Bolszewicy się nad nimi znęcali, ale lokalna ludność przestrzegała ich pocztą pantoflową, że będzie przeszukanie. [wzruszenie] Gdy boh. wraca do tego pamięcią, to psychicznie się załamuje.
[00:55:40] – Rodzina, która nie umiała zabezpieczyć się na zimę: Karbowska i jej dwie córki. Ludzie umierali na tyfus, zapadali na choroby z głodu i wycieńczenia. Jedna z córek Karbowskiej przyszła po garstkę zboża, bo jej matka umierała z głodu. Rodzina boh. nie dała, bo sama nie wiedziała, czy dotrwa do wiosny. To tragiczne, ale każdy starał się przeżyć za wszelką cenę. Boh. też był chory na tyfus i malarię, był w sytuacji skrajnej, ale udało się rodzinie w całości przetrwać [+].
P1010697 41’52 [[00:57:15]] [00:00:10] – Wiosna, wycieńczenie głodem, wszawica. Tyfus dziesiątkował. Pocztą pantoflową informowali rodziny, jak bolszewicy planowali wyszukiwać ludzi z tyfusem. Przyjeżdżali po nich furmanką, ludzi chorych na tyfus zabierali i umieszczali w szopie, gdzie chorzy się wykańczali. Tak próbowano ograniczyć rozprzestrzenianie się chorób.
[00:01:38] – Nie dali kobiecie jedzenia, musieli przetrwać do wiosny, gdy karmiono ich podczas prac polowych. Rosjanie mieli żarna i za garść zboża mielili ziarno na mąkę. Gotowało się różne rzeczy. Na jesieni było dużo kotów i psów. Na wiosnę już ich nie było, bo wszystkie zostawały zjedzone. Boh. z bratem łapał też susły, pozostawiali ich skórki na powrót do Polski, bo wierzyli, że kiedyś wrócą.
[00:04:45] – W zimie robiono uhę, ‘zupę’ z suszonej ryby. Należało się 600 gram chleba dla pracujących, a dla nieletnich 300 gram. Nie było mąki i piekarni. Pawłodar oddalony o 25 km, brak transportu. Watahy wilków napadały po drodze, zjadały ludzi. Latem nie były groźne, polowały na zające, przechodziły obok ludzi nie tykając ich. Były zamiecie śnieżne (burany), które prawie zasypywały ich ziemianki. Rano ludzie musieli przekopywać tunele, żeby się dostać do siebie, chodzono do sąsiadów po ogień. Nie było tam lasów ani węgla. Latem zbierano odchody zwierzęce, mieszano z trawą i suszono na polu. To był kiziak na zimę do palenia. Ludzie sobie przekazywali ogień, jak komuś się udało rozniecić ogień, to dawał innym.
[00:10:00] – Ubrania. W zimie panowały silne mrozy, ale do pracy trzeba było iść. Siano, porządki, dojenie mleka. Mleko ze zlewni szło na front. Odpad z mleka (abrat) był dla cieląt, ale ludzie też mogli go dostać. Dojarki trochę wynosiły. Ludzie dzielili się, pomagali sobie, zacierali ślady kradzieży innych. Praca w zlewniach była bardzo pożądana, ale nie było łatwo ją dostać. Pracownik pierwszego dnia mógł pić do syta, przeważnie każdy był wygłodzony i po piciu śmietany dostawał dezynterii. To była metoda, żeby już potem nie chciało im się pić.
[00:13:10] – Dzieci i młodzież chodziły do szkoły. Szkoła była w Pościopce, oddalona o 2 km. Prymitywna, ale dawała dojście do papieru i atramentu. Dzieci chodziły sporadycznie, bo były mrozy, a nie było ubrań. Kałamarze w szkole zamarzały. Były kontrole, dlaczego dziecko nie chodzi do szkoły. W domu światła nie było, robiono z watówki i ropy knoty, dodawano soli, żeby nie kopciły.
[00:16:00] – Do boh. do ziemianki przyszła kontrola ze szkoły. W ziemiance był półmrok, mama zrobiła kluseczki i położyła je do odparowania. Pani z kontroli usiadła w nich. Boh. ma świadectwo tej szkoły, chociaż mało chodził.
[00:17:20] – Boh. z bratem mieli posłuch, nadzorca sobie ich upodobał i kazał im opiekować się jego końmi. Konie dostawały owies, w stajni było ciepło. Zdarzały się też sytuacje niebezpieczne. Nie było poczty, boh. wysyłano konno z listami. W zimie prawie zamarzał na koniu, miał pobieżnie wytłumaczone miejsce doręczenia, modlił się, żeby go wilki po drodze nie napadły. Kazachowie byli przyjaźnie nastawieni. Jak go zobaczyli zmarzniętego, to rozebrali i natarli ropą, kazali się w kółko kręcić przy ogniu. Bolszewik mówił: padochnij, a Kazachowie mu pomagali.
[00:20:35] – Z boh. była rodzina Piotrowskich, p. Piotrowska znalazła się na zesłaniu zupełnym przypadkiem. Jej mąż został potraktowany jako policjant, choć nim nie był. Umiała piec chleb i z tego była znana. Wtedy chleb był „złotem”.
[00:22:58] – Przyszedł okres powrotu do Polski. Pan Światłowski z Białegostoku zawsze mówił, żeby nie tracili ducha, że wrócą. Rodziny załadowano na sanie i pojechali do Pawłodaru, skąd mieli jechać pociągiem do Polski. Nie mieli dużo rzeczy. Z frontu przywozili im watówki zabitych żołnierzy, często były jeszcze zakrwawione.
[00:25:00] – Pakowali się na sanie. Wcześniej kazali podpisywać przyjęcie obywatelstwa radzieckiego. Nikt nie chciał podpisywać, ale zdarzały się wyjątki. Ci, którzy podpisali, nie mogli już wyjechać. Wcześniej podpisanie obywatelstwa ułatwiało życie. Ci, którzy podpisywali, mogli dostać lepszą pracę, mieli możliwość wyjazdu do Pawłodaru i przemieszczenia się do innej osady. Powstała polska armia (armia Andersa), wszyscy chcieli do wojska, bo była to forma ucieczki z piekła. Boh. z bratem też próbowali, ale ich przegoniono, bo byli za młodzi. Potem powstała armia polska gen. Berlinga i znów ludzie próbowali się do niej dostać.
[00:28:30] – Wojsko Andersa przekroczyło w Ałmacie granice. Nie byli przygotowani do takiej ilości ludzi i wielu umarło. Ci, którzy przetrwali, poszli z wojskiem dalej w świat. Nazywali ich ‘grupa wędrowna’. Sąsiad boh. był w armii Andresa w artylerii i nie chciał wracać do Polski, wrócił zmuszony przez żonę. Był wspaniałym nauczycielem matematyki w Białymstoku. Przed śmiercią oddał boh. zegarek i krzyż, który dostał pod Monte Cassino. Było tylko 200 takich zegarków dla żołnierzy artylerii, aby dokładnie w tym samym czasie oddawać salwy. Ten zegarek i krzyż boh. oddał do Muzeum Pamięci Sybiru.
[00:32:05] – Opowieści sąsiada świadczyły o tym, że wielu ludzi, gdyby nie poszło z armią Andersa, wróciliby z ZSRR i żyliby. Wojsko Berlinga stworzone było z Sybiraków. Pułkownik, który przeszedł cały szlak wojskowy aż do Berlina, ma Krzyż Virtuti Militari. Był też inicjatorem wybudowania pomnika, a teraz jest „wymazywany”. Pamięta się tylko o żołnierzach armii Andersa.
[00:35:40] – Żołnierz, który w armii Berlinga doszedł do Berlina i tam uczestniczył w zawieszaniu flagi na Reichstagu, został zapomniany. Boh. zbierał materiały i dał świadectwo jego życia do muzeum. On po wojnie zginął tragicznie/politycznie.
[00:37:00] – Boh. jest sybirakiem, był w wielu komisjach, wniósł w nie dużo pracy, współtworzył pomnik sybiraków. Niedawno został usunięty, zabrano mu po latach klucze do muzeum. Ludzi, którzy tam teraz rządzą, nie było, gdy boh. współtworzył to muzeum. Dla człowieka, który tyle włożył i przeżył, jest to tragedia, boh. ciężko się z tym pogodzić.
[00:40:00] – Boh. ma 90 lat, ale dużo pracuje na komputerze. Zapraszają go szkoły, po zakończeniu boh. robi dyplomy ze zdjęciami i z podziękowaniami dla szkoły, robi to w imieniu Zarządu [Związku Sybiraków], ale Zarząd nie chce mu już podpisywać.
P1010698 38’49 [[01:38:50]] [00:00:20] – [powrót do narracji] Doczekali czasu powrotu do Polski, dowiedzieli się o powrocie znienacka. Tragedia rodzin, które musiały zostać.
[00:02:15] – Retrospekcja na temat transportu w lutym 1940 roku: byli zamknięci na skobel, okna wagonów były zakratowane, pilnowali ich żołnierze. Było to tragiczne, mróz, tłok i stres, nie wiedzieli, gdzie i za co ich wywożą, na stacjach dostawali jakiś posiłek albo wrzątek. Sprawy fizjologiczne były załatwiane przy wszystkich, kobiety się krępowały. Jednej uszkodził się pęcherz i zmarła. Ludzie zaczęli się zaczęli jednoczyć i żeby ludzie nie czuli się skrępowani, zaczęto zasłaniać dziurę, przez którą załatwiano sprawy fizjologiczne.
[00:05:15] – Dużo ludzi rozchorowało się w drodze i zmarło. Dzieci i ludzi starsi nie wytrzymywali prawie miesięcznej podróży w zamknięciu. Na stacjach wyciągano martwych z wagonu za nogi. Ne wiadomo, co się nimi działo, stąd krzyże sybirackie, bezimienne. Naród rosyjski to naród słowiański i bardzo przyjazny. Przychodzili na dworzec i dawali im chleb.
[00:06:30] – W drodze powrotnej do Polski nie było strażników, wszystko było otwarte. Po kilku tygodniach podróży dowieziono ich do Kutna. Państwowy Urząd Repatriacyjny (PUR) objął ich pomocą. Repatriantów wywożono na Ziemie Odzyskane. Matka powiedziała, że mają własny dom i nie mogą jechać do obcych. Dostali trochę pieniędzy i bilety do Białegostoku. Jechali przez Warszawę, spędzili tu trochę czasu przesiadając się.
[00:09:20] – Warszawa była zniszczona, same gruzy. Musieli się dostać do pociągu, przewożono ich ławami ciągniętymi przez konie. Wisłę przekroczyli po moście pontonowym, chwiał się, boh. bał się. Dotarli do dworca na Pradze i wyznaczono im pociąg. Wysiedli na dworcu w Białymstoku. Boh. płacze, jak wspomina ten moment. Zobaczyli piekarnię, polecieli do niej biegiem i chyba musieli wyglądać strasznie, bo nie chciano wziąć od nich pieniędzy, dali im chleb. Boh. płacze wspominając rozkosz jedzenia tego chleba. [+]
[00:12:50] – Przy dworcu stali chłopi z furmankami. Przed wojną boh. z rodzicami wszędzie chodzili, boh. pamiętał miasto sprzed wojny. Matka pojechała do domu furmanką, a on z bratem postanowił iść na piechotę. Dotarli do domu i wtedy zaczęła się gehenna. Widzieli swój dom, ale nie mogli do niego wejść. Dom stał przy lotnisku, mieszkali w nim najpierw Niemcy, potem lotnicy sowieccy. Dół domu zawłaszczył sobie szewc, pijak i drań, i nie chciał ich wpuścić, bo dom uznał za swój przez zasiedzenie. Rodzina boh. nie miała dokumentów potwierdzających własność. Sąsiedzi pomogli w taki sposób, że rozlokowali ich po swoich domach. Tak żyli przez 3 miesiące.
[00:15:40] – Matka w rozmowie z sąsiadami przypomniała sobie, że przed wojną był zwyczaj, że spisywano podczas budowy akta. Matka znalazła dokumenty u sąsiadów i formalnie dom był ich. Sąsiad jednak nadal ich nie chciał wpuścić. Na górze mieszkali piloci rosyjscy i matka poprosiła ich o pomoc. Obiecali jej, że szewca już jutro nie będzie i tak się stało. Boh. z matką i bratem wprowadzili się.
[00:16:50] – Dom był trochę zniszczony i zaniedbany. Nie mieli jeszcze pracy, ale doprowadzili dom do porządku. Bracia mieli iść do szkoły, ale nie wiadomo było, do której klasy. Ich sąsiad i pani Matlakowa pomogli im przygotowując do szkoły. Obecnie obok boh. mieszka lekarz o nazwisku Matlak. Okazało się, że pani Matlakowa to babka tego lekarza.
[00:20:00] – Bracia zaczęli naukę w szkole, ale też poszli do pracy. Po wojnie większą wartość od pieniędzy miała wódka. Boh. z bratem przywozili wódkę, a mama rozlewała im wódkę i był to dla rzemieślników środek płatniczy. Boh. dostawał deputat w spirytusie, bracia go rozcieńczali. Któregoś dnia przyszedł zdun do pieca, po pracy mama nalała mu tego nierozcieńczonego spirytusu. Zachłysnął się i upadł, powiedział, że już nigdy do nich nie wróci.
[00:23:35] – Rodzinie boh. pomagali rosyjscy piloci, zabierali ich na lotnisko. Boh. przez wiele lat ukrywał życiorys swój i ojca. W życiu powojennym traktowali ich w Białymstoku po macoszemu, boh. przez wiele lat wtrącał słowa rosyjskie. W organizacji związkowej boh. był aktywny. Jedna z pań załatwiła sobie powrót do Polski i zgłosiła się do ich organizacji o pomoc w życiu i znalezieniu mieszkania. Boh. załatwił jej zaniedbany domek, na co ona powiedziała, że nie upadła tak nisko, żeby mieszkać w takim domku. Była śpiewaczką operową, powiedziała, że dziękuje za taką Polskę i wróciła z powrotem.
[00:28:25] – Zdarzenie w Nowym Jorku: boh. chciał kupić w aptece antybiotyk, ale musiał mieć receptę. Skierowano go do lekarza Polaka. Okazało się, że ten lekarz przed wojną w Zwierzyńcu [część Białegostoku] brał udział w konnych pokazach razem z ojcem boh. Miał zdjęcia z ojcem boh. Poproszony o jedno zdjęcie – odmówił.
[00:31:43] – [Przed wojną] Carska zajezdnia tramwajowa stała się stajnią. Tam boh. się urodził. Boh. szukał po archiwach śladów, ale zatarły się.
[zakończenie samodzielnej narracji, początek wywiadu - świadek odpowiada na pytania] P1010699 36’37 [[02:17:10]] [00:00:40] – Wydarzenia w Białymstoku sprzed wojny – boh. jako dziecko chodził wszędzie z ojcem, chodzili na łyżwy i na spacery do Zwierzyńca. Była tam wieża spadochronowa. Jest dla boh. pamiętna, bo ojciec kazał boh. skakać. Strzelnica w Zwierzyńcu [część Białegostoku], gdzie ojciec i policjanci ćwiczyli strzelanie.
[00:03:00] – Przedwojenne uroczystości na cmentarzu, defilady. Zbiorowe zdjęcie z I komunii.
[00:05:00] – Kino, do którego z ojcem chodzili na filmy kowbojskie. Za jeden bilet można było siedzieć w kinie cały dzień. Kawiarnia Turka – sprzedawał chałwę i buzę, chodzili na nią po kościele. Zabawy dziecięce. Park i teatr.
[00:08:40] – Przed wojną prababcia, babcia i ojciec bohatera wypijali do obiadu po 50 gram wódki. Prababcia wąchała tabakę. Babcia pracowała w fabryce włókienniczej. Przedwojenne strajki ekonomiczne.
[00:11:20] – Strajk okupacyjny w zakładzie babci, boh. z matką zanosili babci jedzenie. Babcia (Maria Kalinowska) była wspaniałym człowiekiem. Codziennie niosła dla nich ciasteczka.
[00:13:45] – W Białymstoku rozstawiał się cyrk. W klatkach wystawiano upośledzonych ludzi. Dygresja współczesna: boh. był w sanatorium w Dusznikach, gdzie jest szpital dla takich ludzi. Poszedł ich obejrzeć i do dziś żałuje, że dał się namówić na tę wycieczkę.
[00:15:25] – „Hultajska trójka” – tak mówiono w szkole o boh., jego bracie-bliźniaku i ich siostrze. W siedzibie obecnego prezydenta Białegostoku było kino. Zdjęcia rodzinne zginęły zabrane przez Rosjan.
[00:17:30] – Do boh. zgłosił się historyk, opracowujący życiorysy policjantów. Ojciec był posterunkowym w 3 Komisariacie. Zdjęcie pałacu Branickich.
[00:20:00] – Wspomnienia sąsiadów rodziny boh.: rodzina p. Orłowskich, nauczyciel p. Kamieński. Boh. czytał dużo książek. Współcześnie: w świetlicy sanatorium znalazł dużo książek „zakazanych”. Skradł wtedy pierwsze wyd. „Bitwy o Monte Cassino” i „Różę Wiatrów”, książkę o pilotach. Boh. pożyczył komuś książkę o Monte Cassino i już jej nie odzyskał.
[00:23:25] – W 1948 roku w Warszawie boh. natknął się na wózek dziecinny, w którym był człowiek bez rąk i nóg. Był żołnierzem spod Monte Cassino, grał na harmonijce ustnej, ludzie z litości wrzucali mu pieniądze.
[00:25:10] – 1 września 1939, wybuch wojny – na ulicy boh. tylko dwie rodziny miały radio, w tym rodzina boh. Mówiono o wojnie i przestrzegano przed gazami bojowymi. W radio były komunikaty o nadlatujących samolotach. Powtórzenie historii o niemieckim lokatorze i przebudowie płotów w ramach ochrony przed gazamai.
[00:27:25] – Niemcy po wkroczeniu do miasta ustawili w uliczce samochód do łączności radiowej z rowerami do ładowania akumulatorów. Na początku Niemcy byli bardzo przyjaźni, zamknęli braci w samochodzie i dali im czekolady. Matka się przestraszyła i spaliła jedną z nich w obawie, że jest zatruta. Przed wojną była sielanka. Znajomi przychodzili do nich na ganek na nabożeństwa majowe.
[00:31:50] – Złe nastroje rodziców na wiadomość o wojnie. Gdy ojciec szedł na front, nie było pożegnania, policja była skoszarowana i wyizolowana. Z koszar poszedł na front. Siostra i wszyscy zmarli na raka, boh. też ma nowotwór. Historia śmierci matki.
[00:35:10] – Historia śmierci brata, który zmarł 5 lat temu. Stracił czucie w nogach. Prosił boh. o eutanazję.
P1010700 19’38 [[02:53:05]] [00:00:01] – Pożegnali się „jak na śmierć”. Miał brat nie żył.
[00:01:00] – Z ojcem nie mógł się pożegnać, bo ojciec był skoszarowany. Pierwszy kontakt z ojcem po wkroczeniu Rosjan - ojciec przysłał dwie kartki ze Starobielska, dość formalne w treści, innych wysłać nie mógł. Na jednej kartce był Marks, a na drugiej Engels.
[00:02:00] – Historia zdjęcia w Miednoje. 6300 osób wymordowanych, nazwiska na tabliczkach wypisane chaotycznie, ale boh. znalazł je dzięki ujęciu z dzwonem w TV. Ojciec poszedł całym oddziałem na pierwszą linię walk.
[00:04:25] – Matka w piwnicy zakopała w słoiku kosztowności, które ocalały do ich powrotu z Kazachstanu. Po powrocie pomogło to rodzinie przeżyć.
[00:06:50] – Niemiecki lokator, oficer, pożegnał się z rodziną boh., zanim wyjechał.
[00:07:55] – Syberski – jego rodzinę wywieźli do Kazachstanu, mieszkała na wygnaniu blisko rodziny boh. Jak wyszedł z niewoli i wrócił do Polski, dowiedział się o ich wywiezieniu i postanowił do nich dołączyć. Dzień przed jego przyjazdem jego żona została pochowana. Z rozpaczy rwał z głowy włosy. Musiał zostać do końca na zesłaniu.
[00:10:30] – Pobliskie lotnisku w Białymstoku po rozpoczęciu wojny. Pokazy dwupłatowca. lądowania samolotów niemieckich i rosyjskich. Po wybuchu wojny lotnisko było bombardowane.
[00:12:00] – Spotkanie Niemców i Rosjan w Pałacu Branickich.
[00:14:00] – Wkroczenie Rosjan do Białegostoku – grabienie sklepów przez Polaków. W zimie paliwo na lotnisko dowożono cysternami. Boh. z bratem czepiali się ich i jechali na łyżwach.
[00:16:45] – Boh. zabrał do Kazachstanu zegarek, dostał za niego jedzenia na tydzień. Siostrze i braciom zerwano medaliki. Zabawek nie było.
[00:18:20] – Opinie boh.: Sybirak i Sybirak to różne rzeczy. Katyń i Katyń też. Nazwa jest ogólna i niejednoznaczna.
P1010701 32’55 [[03:12:37]] [00:00:20] – Gdy dostali od nauczyciela listę sąsiadów wynoszących ich rzeczy, nie starali się ich odzyskiwać, bo byli w dobrych kontaktach z sąsiadami. Zgłosili się po jedną rzecz, ale sąsiad na nich naskoczył i musieli wyjść. Zabrał ich dywan i inne ciężkie rzeczy. Od tej sytuacji nie chodzili się upominać.
[00:05:40] – W Kazachstanie zadaniem boh. przy wiosennej orce było zaprzęganie wołu i poganianie, druga osoba szła przy pługu,
[00:07:10] – Pani weterynarz miała dwa konie i bryczkę. Polubiła boh. i brata i pozwalała im mieszkać u siebie w stajni, brat był jej woźnicą, miał u niej dobrze.
[00:09:30] – Siostra była przy mamie, doiła krowy. Jeździła ze stadami. Na sianokosach przy Irtyszu dawano im chleb. Boh. uskładał chleb i chciał zanieść matce. Szli do niej po lodzie.
[00:13:25] – Łapanie ryb w rzece. Było bardzo dużo komarów. Opis rzeki i jezior łączących się z Irtyszem.
[00:15:30] – Śmierć babci – pracowała jak wszyscy. W okresie wiosennym, w którym panował głód i tyfus, babcia umarła. Pochowali ją na pastwisku. Irtysz i Pawłodar wtedy i dziś.
[00:17:50] – Religijność matki, modlono się indywidualnie i wspólnie, szczególne na święta. Marian Krzych, starszy od boh., jego brat poszedł do armii Andersa i został w Anglii. Przyjechał w odwiedziny do matki i brata i poznał siostrę boh. Pobrali się i zamieszkali w Anglii. Książeczka do nabożeństwa służyła do modlitw, ale też do nauki czytania. Tam była prawdziwa wiara w siłę wyższą, która czuwała nad nimi.
[00:21:20] – Mama dawała sobie radę na zesłaniu sama, każdy musiał sobie radzić sam, walczono o przetrwanie. Boh. wracał do domu na zimę. Mama wyprzedawała wartościowe rzeczy, żeby przeżyć na początku, zanim nauczyli się żyć na wygnaniu.
[00:22:55] – Boh. wraz z bratem próbowali dostać się do armii Andersa do Pawłodaru. Selekcja ze względu na wiek i wzrost. Współcześnie 2 lata temu w Ałmacie spotkanie Polaków z Białegostoku, boh. nie pojechał.
[00:25:10] – Siostra nie zgłaszała się do armii Andersa, a mama nie komentowała próby synów.
[00:27:10] – Karbowska [Kwiatkowska?], której córce nie dali jedzenia, umarła z głodu. Jej rodzina wróciła do Polski. Niemożność pomocy, żeby samemu przetrwać, to wielka tragedia w życiu.
[00:30:00] – Pobyt w Kazachstanie zostawił w bohaterze ogromny ślad, do dziś śnią mu się sny, dziękuje Bogu, że przeżył. Śni mu się głód, przejście przez rzekę w lodzie, zawieje i wilki w nocy. Poczucie zdania jedynie na siebie i Boga.
P1010702 22’46 [[03:45:00]] [00:00:05] – Łapanie susłów w stepie – włos z końskiego ogona z pętelką umieszczano w norce susła, który wychodząc z nory zaciskał się w tej pętelce. Mięso suślika jest jak ze szczura. Jedzono wszystko. Brakowało opału.
[00:03:00] - Nie było mydła. Wzdłuż Irtyszu rosły ogromne konopie. Ścinało się je, suszyło i paliło. Popiół przecedzało się przez płótno i woda z tego służyła do kąpieli. Na wszy pomagały mrówki. Sprawy sanitarne w zimie. Kazachowie mieli czajnik przy wyjściu i się podmywali.
[00:04:40] – Nieznany los ojca. Nadzieja dała im przetrwanie i przeżycie. I wiara w Boga.
[00:06:40] - Szukanie informacji o ojcu po powrocie nie było łatwe ani skuteczne, unikano pewnych informacji. Mama poznała prawdę o ojcu.
[00:07:30] – Załatwianie pochówku matki w czasie stanu wojennego. Ksiądz zamknął cmentarz i kościół, kondukt pogrzebowy czekał, a ksiądz pił kawę w zakrystii.
[00:10:55] – Wróżenie na Syberii nie było popularne. Boże Narodzenie na Syberii było bardziej duchowe, wewnętrzne, nie było żywności i kościoła.
[00:12:30] – Wybuch wojny niemiecko-sowieckiej nie miał wpływu na boh. i jego towarzyszy na Syberii. Jeden z chłopców miał brata, który poszedł z frontem i trafił na tereny polskie. Przysłał na wiosnę jabłka, lokalni nie wiedzieli, co to jest.
[00:14:10] – Niektórzy sybiracy za jakieś przewinienia zostali w 1956 wysłani do Ałmaty [niejasne].
[00:15:40] – Świętowanie końca wojny, w sowchozie masówka, przerwa w pracy. Był cień nadziei na uwolnienie.
[00:16:35] – Moment przekraczania granicy sowiecko polskiej – spontaniczne reakcje od radości do płaczu. Do wagonów wskakiwali żołnierze w mundurach polskich proponując wymianę rubli na złotówki. Bardzo ich oszukiwali przy tych transakcjach. Ludzie nie wiedzieli nic, chcieli mieć złotówki w ręku. Boh. uważa, że to było bezczelne, i robili to Polacy, nie Rosjanie.
[00:18:23] – Wrócili do Polski szczęśliwi i radośni. Każdy szedł na prace społeczne, żeby odbudować kraj, nie chcieli za to złotówki. To nie jest prawda, że był tylko ocet. Można było kupić wędliny bez kolejki.
[00:20:00] – Powrót z Syberii i wyładowanie w Kutnie, stamtąd mieli przerzucić ich na „Ziemie Odzyskane” do poniemieckich gospodarstw. Większość z tego skorzystała. Matka boh. nalegała, żeby wrócić do swojego domu.
P1010703 21’18 [00:00:10] – Po przybyciu do Białegostoku – szkoła, praca i dorabianie się zawodu. Boh. ukończył technikum elektryczne i poszedł do pracy. Pracował z ludźmi w terenie w Bielsku-Białej, szkoła i piekarnia. Dobrze zarabiał, ale matka radziła mu zmienić pracę - martwiła się, że się rozpije. Zaczął pracować przy instalacjach elektrycznych. Podpisanie przypadkiem umowy z Akademią Medyczną w Białymstoku.
[00:03:50] – Pierwszy rektor Akademii obiecał boh. mieszkanie. Rektor był wojskowym i brał udział w powstaniu warszawskim. Boh. dostał z przydziału mieszkanie i pił w nim z kolegami. Rektor poradził mu, żeby lepiej założył rodzinę i tak boh. zrobił.
[00:06:35] – Przyszedł rok 1970. Wyjazd dyrektora i boh. wraz z żoną do Warszawy, wypadek drogowy. Tylko boh. udało się go przeżyć.
[00:09:00] – Boh. w szpitalu, torakochirurg z Akademii Medycznej uratował mu życie, gdy lekarze w miejscowym szpitalu uznali, że umrze. Dr Manaczyński zginął tragicznie podczas żeglowania.
[00:11:00] – Służba wojskowa. Mimo namów boh. wrócił do cywila. UB proponowało mu współpracę.
[00:13:40] – Matka obawiała się, że UB go „zgnoi” za odmowę, ale boh. odmówił UB.
[00:15:00] – Zakup mieszkania dla córki, która mieszka w USA.
[00:19:00] – Boh. przeszedł na emeryturę w 1980 r., potem pracował na pół etatu.
[00:20:45] – Opinia, że tamte lata wojenne były bardziej sprawiedliwe niż obecne.
more...
less