Skwarczyńska Anna cz. 3
Anna Skwarczyńska (ur. 1922, Lwów) dzieciństwo spędziła w Warszawie i Milanówku. W 1934 roku, po śmierci ojca, rodzina przyjechała do Lwowa i zamieszkała w kamienicy, której właścicielem był dziadek pani Anny. Tu pani Anna ukończyła Gimnazjum oraz pierwszą klasę Liceum im. Królowej Jadwigi. We wrześniu 1939 roku liceum to zostało zmuszone do zmiany szkolnictwa i w związku z tym pani Anna drugą klasę ukończyła jako 10 klasę szkoły ra-dzieckiej. W 1940 roku rozpoczęła studia na Lwowskim Państwowym Uniwersytecie im. Iwana Franki, przerwane wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej w czerw-cu 1941. Podczas okupacji niemieckiej uczęszczała na tajne komplety. W marcu 1941 wstąpiła do Narodowej Organizacji Wojskowej (ps. „Krystyna”), gdzie ukończyła kursy sanitarne i wojskowe. W 1943 roku, po włączeniu NOW do Armii Krajowej, została sekcyjną sekcji sanitarnej dzielnicy wschodniej miejskiej NOW-AK, a na początku 1944 roku – zastępczynią komendantki dzielnicy wschodniej. Brała udział w kolportowaniu czasopisma „Walka” oraz w akcjach rozklejania plakatów antyhitlerowskich. W maju-czerwcu 1944 trzykrotnie za-woziła broń, amunicję i korespondencję do oddziału partyzanckiego we wsi Bar k. Rodatycz. Równocześnie od 1943 roku współpracowała z bratem, Janem Skwarczyńskim, należącym do Grupy łączności radiowej Obszaru Lwowskiego AK – Park Sprzętu. Obsługiwała skrytkę, przyjmując i wydając do naprawy sprzęt radiowy. 1 sierpnia 1944 na wniosek szefa Bazy Sprzętu, inż. Juliana Wiktora („Adam”, „Andrzej”, „Cekas”) uzyskała przydział konspiracyjny do Bazy Sprzętu, gdzie przybrała pseudonim „Baśka”, a następnie „Biedronka”. Była łączniczką dowódcy Bazy Sprzętu, jej zadaniem było także dostarczanie sprzętu i korespondencji oddziałowi łączności radiowej oraz zapomóg rodzinom aresz-towanych członków oddziału radiowego. 27 maja 1945 została aresztowana przez NKGB. We wrześniu 1945 została ska-zana na 10 lat obozów pracy i przewieziona do łagpunktu 208 nad rzeką Kośwą w Kraju Permskim. W sąsiednim łagrze przebywał jej brat Jan, skazany w tym samym procesie. Pracowała m.in. przy wyrębie lasu, w tartaku, przy spławie drewna. 25 sierpnia 1948 została zwolniona z łagru i przetransportowana do Brześcia. Dotarła do rodziny zamieszkałej w Zabrzu, gdzie spotkała się z matką i bratem, przybyłym kilka dni wcześniej po zwolnieniu z łagru. Podjęła naukę w Gliwicach w szkole przysposobienia administracyjnego, a po jej ukończeniu w 1949 roku przeprowadziła się do Leśnej. Została zatrudniona w Państwowej Spółdzielni Spożywców „Jedwabnik” w dziale planowania i sprawozdawczości. W 1951 ro-ku podjęła pracę w bazie remontowej przy Dolnośląskich Zakładach Przemysłu Jedwabniczego „Leśna” w Leśnej z siedzibą w Baworowie, gdzie pracowała do 1954 roku. W latach 1955 -1963 pracowała w ZPJ „Dolwis” m.in. na stanowi-sku kierownika działu zatrudnienia i płac, potem w działach produkcji. W la-tach 1963-1965 pracowała na stanowisku kierownika przedszkola przy DZPJ „Leśna” (było to jedyne przedszkole w Leśnej). Z uwagi na swoją „kryminalną przeszłość” (lata spędzone w łagrze) została zwolniona z zajmowanego kierow-niczego stanowiska. W tym okresie baza remontowa oddzieliła się od DZPJ „Leśna” i w to miejsce powstały dwa odrębne zakłady pracy: Fabryka Części do Maszyn Włókienni-czych i Odlewnia Metali „Baworowo” w Leśnej oraz Zakłady Przemysłu Je-dwabniczego „Dolwis” w Leśnej. Pani Anna znalazła zatrudnienie w Fabryce Części do Maszyn Włókienniczych i Odlewnia Metali „Baworowo” w Leśnej, gdzie pracowała w latach 1965-1979 w dziale zaopatrzenia. W 1979 roku przeszła na emeryturę, ale przez kolejne dziesięć lat pracowała jeszcze dorywczo na różnych stanowiskach, m.in. od 1983 roku w Dziale Służb Pracowniczych Fabryki Części do Maszyn Włókienniczych i Odlewni Metali „Baworowo” w Leśnej. W 1989 roku postanowieniem lwowskiego obwodowego sądu została zrehabi-litowana. Od 1992 roku mieszka w Lubaniu. Ma dwie córki: Krystynę i Elżbietę.
more...
less
[00:00:10] Razem z boh. w obozie było ok. 30 Polek, mieszkano w oddzielnym baraku. Przeważały młode Ukrainki, były też Rosjanki z różnych stron ZSRR. Trzy Węgierki przez jakiś czas mieszkały z Polkami. Była w obozie jedna Niemka, która trzymała się Polek, choć te nie znały niemieckiego i nie mogły z nią rozmawiać. Gdy wybuchła epidemia tyfusu, chore Rosjanki umieszczano w szpitaliku, gdzie było jedenaście miejsc, a chora Węgierka trafiła do dawnego baraku stachanowskiego, który zamieniono na szpital. Wcześniej mieszkała tam rosyjska brygada, która wykonywała najcięższe prace i dostawała najlepsze wyżywienie. W baraku były drewniane łóżka z siennikami. Poza Węgierką leżała tu Niemka, Łotyszka i Ukrainki.
[00:04:00] Boh. była w grupie kobiet z Narodowej Organizacji Wojskowej, które aresztowano na podstawie donosu. Jedna ze znajomych z organizacji miała małe dziecko, gdy jej męża aresztowano, została donosicielką. Aresztowano komendantkę miasta, potem komendantkę dzielnicy wschodniej – tam podlegała boh., dwie sekcyjne i boh., zastępczynię komendantki. W obozie była też łączniczka radiotelegrafisty oraz Krystyna Klimczyk, córka sierżanta lotnictwa – jej matka też została aresztowana, ale wywieziono ją do innego obozu. Donosicielki nie aresztowano, boh. nie wie, co się z nią stało po wojnie.
[00:07:57] W obozie przebywało ok. 250 kobiet. Więźniarki różnych narodowości trzymały się razem. Najbardziej niebezpieczne były Rosjanki – gdy przyjechały Polki, doktor zabronił Rosjankom do nich wchodzić. Na początku Rosjanki były złośliwe, potem, widząc pracę Polek, przekonały się do nich – wzajemne relacje. Pożegnanie z Rosjankami po zwolnieniu z obozu. Ukrainki trzymały dystans.
[00:11:02] Boh. została sanitariuszką w baraku tyfusowym, przełożoną była pielęgniarka Polka, pracowała też Rosjanka Wiera i Ukrainka Anna – boh. dobrze się współpracowało z imienniczką. Obie zajmowały się chorymi, myły je i karmiły. Przynoszeniem i rozdzielaniem jedzenia zajmowała się Wiera. Przełożona mierzyła temperaturę chorym, poza tym spała. Sanitariuszki pracowały w dzień i dyżurowały co drugą noc. Wszystkie chore z baraku wyzdrowiały, zmarła jedna z Rosjanek, które były w szpitaliku. Pod koniec epidemii przyjechała lekarka z głównego obozu, która zbadała pacjentki i pozwoliła im na powrót do baraków. Zmęczona boh. spała po nocnym dyżurze i nie słyszała, że przyszły więźniarki, które rozbierały łóżka i likwidowały szpital. [+]
[01:17:10] Więźniarki pracowały przy sianokosach na polanach powstałych po wyrębie lasu. Sianem karmiono konie, które zwoziły drewno z lasu. Koszono kosami i sierpami, postępy sprawdzał kierownik robót. Plaga meszek. Pewnego dnia jedna z dziewczyn weszła do lasu i natknęła się na maliny – zbiór owoców. Siano suszono i układano w stogi. Jesienią w lesie zbierano grzyby, które przynoszono do baraku i gotowano.
[00:23:30] Najcięższą pracą było dbanie o drogę z bali, „leżniowkę”, którą transportowano drewno. Więźniarki ładowały także drewno na ciężarówki – system załadunku. Boh. i inna słabsza koleżanka podtaczały belki. Samochody jeżdżące po „leżniowce” nie mogły się minąć, co wpływało na rytm prac. Zwożeniem bali z wyrębu zajmowały się Rosjanki. Czasem kobiety pracowały w tartaku, odbierały deski spod piły i układały je do suszenia. Zimą odśnieżano „leżniowkę”, wiosną rąbano lód na drodze, latem wymieniano belki. [+]
[00:30:03] Wykonywanie ciężkiej pracy – pewnego dnia boh. zemdlała w ambulatorium. Pielęgniarka Ula Świtalska dała znać do baraku i koleżanki przeniosły ją, a potem masowały, by pobudzić krążenie. Boh. dostała trzy dni zwolnienia i przespała je.
[00:32:21] Po zamknięciu tamy woda utworzyła jezioro, przez które biegł most leżący na wodzie. Na środku był przepust dla łodzi. Most trzeba było naprawiać. W górze rzeki leżały na brzegach bale, które zabierała podnosząca się woda – kontrolowany spływ, by drewno nie zniszczyło tamy. Więźniarki zbierały bale i spinały klamrami tworząc tratwy, które spławiano. Boh. pływała po jeziorze na prowizorycznej tratwie, koleżanka wiosłowała deską, a boh. z bagrem w ręku zaczepiała belki, z których tworzono tratwy. [+]
[00:36:05] Woda znosiła także drewniane karpy z korzeniami, ściągano je na brzeg, oczyszczano z korzeni i gałęzi, które rąbano i palono. Przepust dla łodzi przykrywały dwie szerokie deski, które zdejmowano w razie potrzeby. Boh. stała na jednej desce, a drugą szły wracające z pracy Rosjanki, deska przechyliła się i boh. spadła utrzymując się na desce jedną nogą – pomoc kierownika robót. Boh. nie umiała pływać. [+]
[00:41:46] Przy budowie zapory pracowali mężczyźni, w tym brat boh. W ciągu trzech lat trzy razy widziała brata, z którym wymieniała listy. Boh. oddawała je Rosjance, która przekazywała je do obozu męskiego. Gdy boh. spotkała brata w czasie koncertu, wyglądał źle, trochę się odżywił szorując kotły w kuchni. Boh. pisała optymistyczne listy, by podtrzymać brata na duchu. Po powrocie powiedział matce, że wrócił dzięki siostrze. W jednym z listów opisał pracę więźniów podwieszanych do tynkowania ściany zapory, w dole była przepaść, w którą skoczył współwięzień. Z tonu listy boh. wywnioskowała, że brat także mógłby popełnić samobójstwo. Brat przeżył, wrócił do domu kilka dni przed nią i od razu ruszył w objazd po Polsce, by zobaczyć ją w nowych granicach. Był w Kołobrzegu i Szczecinie. Po powrocie mieszkał z matką i pracował w banku, którego dyrektorem był brat cioteczny. Boh. nie miała świadectwa maturalnego, co utrudniało znalezienie pracy. Na zaproszenie koleżanki wyjechała na Dolny Śląsk i zamieszkała w Leśnej.
[00:50:05] Boh. wierzyła, że przeżyje pobyt w obozie i wróci do domu. Brygadzistką była Magda Lukas, redaktorka jednej z podziemnych gazetek. Brygadzistka organizowała życie kulturalne – śpiewanie piosenek, w tym patriotycznych. Magda Lukas była autorytetem dla więźniarek. Osobną brygadę chciała stworzyć Żydówka pochodzenia polskiego, o której nic nie wiedziano. Mówiono, że aresztowano ją w Wiedniu za szpiegostwo. Kobieta spowodowała, że brygadę przeniesiono do innej kolonii. Gdy przygotowywano drewno na opał stwierdzono, że Żydówka oszukuje używając sfałszowanej metrówki. Boh. chciała na nią donieść, ale skutkiem było zmniejszenie przydziału żywności. Gdy zachorowała z niedożywienia, poszła do ambulatorium i położono ją w szpitaliku. Koleżanka Stasia przyniosła kakao, które podarowały dziewczyny z Sambora dostające paczki. Boh. oddała kakao Stasi.
[01:00:00] Irena Komarnicka, brygadzistka Żydówka, zorientowała się, że w brygadzie są złe nastroje i załatwiła powrót do obozu. Tu więźniarki trafiły do nowego baraku. Komarnicka nie została zwolniona z pozostałymi Polkami, nie objęła jej amnestia, ponieważ nie była więźniarka polityczną. Gdy boh. wyjeżdżała, grupa Polek została w łagrze.
[01:03:20] Boh. korespondowała z matką, dopóki ta mieszkała we Lwowie. W ostatnich tygodniach przed wyjazdem z łagru dostała kartkę od matki, przekazaną w pudełku z proszkiem do zębów dzięki znajomej ze Lwowa, był tam adres rodziny w Zabrzu. W paczkach od matki był cukier, masło. W czasie pobytu w obozie przejściowym we Lwowie boh. dostawała duże paczki z żywnością i rzeczami. Matka piekła piernik w formie chlebowej i podawała go do obozu – zamiana piernika na chleb. Paczki były okradane przez strażników. Zawartość paczki boh. dzieliła z koleżankami. Wiele więźniarek dostawało paczki.
[01:07:35] Powody konfliktów między więźniarkami. Starano się pomagać koleżankom, które się załamały. Pod koniec pobytu w obozie więźniarki oczyszczały „leżniowkę” z lodu i śniegu. Parą boh. była Marysia, która należała do najsilniejszych dziewczyn. Silniejsza dostawała kilof, a słabsza łopatę – boh. zamieniła się z koleżanką i rąbała lód – rozmowa z Marysią. Boh. powiedziała brygadzistce, że Marysia zasłabła, ale udało się skończyć pracę. Boh. w czasie kilku tygodni pracy w baraku tyfusowym odpoczęła i dobrze się odżywiała, ponieważ chore nie zjadały swoich porcji. Marysia była jedną z samborzanek, które dostawały paczki. Pewnego dnia boh. dostała od niej pół cytryny. [+]
[01:15:20] Boh. nie lubiła Danusi, która podlizywała się Magdzie Lukas. Danusi wydawało się, że podobnie jak Magda może rządzić więźniarkami. Magda Lukas ogłosiła konkurs literacki, którego tematem było szczęście. Boh. napisała baśń, w której poniesiona formą nie odniosła się do tematu konkursu. Prace odczytano, w tym baśń boh. Po kilku dniach Magda przeczytała napisane przez siebie parodie wypracowań. W odpowiedzi boh. napisała parodię utworu Magdy – śmiech koleżanek.
[01:19:28] Po powrocie z pracy jedzono posiłek. Dodatkowy chleb dzielono w zależności od wyników pracy. Po pracy był czas wolny, pisano listy, w czasie dobrej pogody odpoczywano na zewnątrz baraku.
[01:21:20] Jedna z koleżanek, żona oficera, przyjechała do łagru w ciąży, urodziła w szpitaliku, a dziecko zabrano do żłobka. Matki, by być przy dzieciach, pracowały w szwalni, pralni. Znajoma wróciła z dzieckiem do Polski, po latach jej syn napisał wspomnienia o matce. Większość więźniarek stanowiły młode dziewczyny. Kobiety nie miały kontaktu z mężczyznami.
[01:24:40] Rosjanki przebywające w obozie były więźniarkami kryminalnymi. Jedna siedziała za zabójstwo staruszki. W kuchni pracowała Rosjanka, ciocia Pasza, która odkupiła od boh. buty, za to miała dostawać przez miesiąc dodatkową porcję kaszy. Profity szybko się skończyły, bo buty okazały się za małe na Paszę.
[01:28:00] Więźniarkom dokuczały pluskwy, które wychodziły ze ścian i spadały z sufitu. Początkowo skarżono się, więc kobiety wysłano do łaźni, a w baraku prycze razem z leżącymi na nich rzeczami oblano wrzątkiem. Więźniarki wróciły i zastały mokre łóżka, od tego czasu nie skarżyły się. Pewnej nocy boh. obudziła się i usłyszała mamrotanie, zobaczyła koleżankę liczącą zabite pluskwy. Boh. wolała spać na górze. Ranki po ugryzieniach na nogach ropiały i bolały. Pewnego dnia boh. rozbolała noga, która spuchła. W ambulatorium obejrzała ją pielęgniarka, która powiedziała, że w pachwinie tworzy się wrzód. Pielęgniarka zrobiła nacięcie i boh. została w szpitaliku – oczyszczanie rany, wygojenie ranek na nogach po ugryzieniach insektów. W czasie miesiączki używano dostępnych szmat, w ostatnim roku boh. nie miesiączkowała. Szmaty płukano w rzece albo w korycie umywalni.
[01:36:55] Więźniarki wspominały swoje lektury, wakacje, szkołę. O działalności konspiracyjnej rozmawiano tylko ze znajomymi osobami. O donosy podejrzewano jedną z Polek. Boh. początkowo zbliżyła się do Ireny Komarnickiej, studentki dziennikarstwa, która ciekawie opowiadała. Komarnicka pochodziła z zamożnej rodziny, jej dziadkowie mieli kawiarnię we Lwowie. Potem boh. zmieniła zdanie na temat koleżanki i przylgnęła do innej grupy. Profity płynące z donosicielstwa.
[01:41:50] Więźniarek po wyroku już nie przesłuchiwano. Czasem przerzucano więźniarki z innych obozów. Paczki od matki przychodziły rzadko, więc boh. nie zdenerwowała się, gdy przestały przychodzić. Boh. wiedziała, że matka musi wyjechać ze Lwowa. W zbiorach rodziny są zdjęcia matki, jedno zrobione niedługo przed wyjazdem, a drugie po przyjeździe do Zabrza – różnice na zdjęciach. Matka chorowała na woreczek żółciowy, w czasie I okupacji sowieckiej była operowała w klinice przez dwóch profesorów – pokazowa operacja wycięcia woreczka. Stan jej zdrowia poprawił się, dopiero tuż przed aresztowaniem brata dostała ataku. Brat przejmował się tym, że zostawił chorą matkę. Matka wysyłała paczki córce oraz synowi. By się utrzymać, sprzedawała rzeczy na pchlim targu.
[01:46:52] Boh. nigdy nie pogodziła się z tym, że nie wróciła do Lwowa. W czteropokojowym mieszkaniu w Zabrzu mieszkał brat cioteczny z żoną i synem, dwie ciotki, jej matka oraz brat. Po przyjeździe boh. było tam osiem osób – rozlokowanie mieszkańców. Postanowienie o poszukaniu swojego miejsca do życia.
[01:49:45] Podczas pobytu w obozie boh. marzyła o kotlecie schabowym z mizerią i ziemniakami. Zdziwienie kuzynki, gdy po powrocie do rodziny poprosiła o dodatkowego kotleta. Sny w obozie. Więźniarki rozmawiały o jedzeniu, był to jeden z niekończących się tematów. O chłopakach nie rozmawiano.
[01:52:50] Boh. miała sympatię, ale chłopak nie podobał się matce, która spowodowała zerwanie znajomości – zawiązana intryga. Boh. długo nie widziała Mietka i nie wiedziała, co się stało. Jego rodzice zostali aresztowani, a on sam był poszukiwany i musiał uciekać do Polski. Ostatnie spotkanie z Mietkiem – wiadomość o jego ślubie. Okazało się, że Mietek mieszkał w Zabrzu, gdy dowiedział się o przyjeździe rodziny boh. odstąpił im mieszkanie i pomógł Adamowi, jej bratu ciotecznemu, znaleźć pracę. Po przyjeździe boh. kuzynka zadzwoniła do Mietka, który zaprosił ich do siebie. Spotkanie z Mietkiem, który nie wierzył, że boh. wróci. Potem okazało się, że nikt z rodziny nie wierzył w jej powrót. Tylko Andrzej, dziesięcioletni syn brata ciotecznego, wierzył że będzie jeszcze grał z nią w ping-ponga.
more...
less