Grzybowski Witold cz. 2
Witold Grzybowski (ur. 1928, Moskorzew) – powstaniec warszawski, ułan, żołnierz Stołpecko-Nalibockiego Zgrupowania AK, uczestnik bitwy pod Jaktorowem w 1944 roku, po wojnie mistrz Polski w strzelectwie. Wybuch wojny zastał go w Pomorszczyźnie w województwie wileńskim. W 1944 roku wraz z oddziałami Zgrupowania Stołpecko–Nalibockiego udał się w stronę centralnej Polski. Był koniowodnym. W czasie powstania warszawskiego stacjonował w Puszczy Kampinoskiej. Brał udział w bitwie pod Jaktorowem, wycofywał się wraz z Adolfem Pilchem ps. „Góra/Dolina”. W czasie przebywania na melinie zdradzony przez nieznaną osobę i wydany Niemcom, przetrzymywany na gestapo w Opocznie, uwolniony po wejściu Sowietów. Po wojnie zrobił kurs gorzelnika w Poznaniu, został kierownikiem gorzelni w Sławie Śląskiej. Uczył się w gimnazjum w Zielonej Górze. Wcielony do wojska, uczył się w szkole podoficerskiej artylerii nadbrzeżnej. Został dalmierzystą, następnie w tej samej szkole wykładał optykę. W cywilu ukończył liceum w Łodzi, przeniósł się do Warszawy i ukończył Politechnikę Warszawską na wydziale łączności. Pracował jako inżynier, jednocześnie rozwijał pasję sportową, w 1958 roku brał udział w Mistrzostwach Świata w Moskwie w strzelectwie.
more...
less
[00:00:07] 29 lipca [1944] komendant Rejonu VIII (Obroży) kpt. Krzyczkowski „Szymon” polecił przenieść się z Dziekanowa Polskiego do Puszczy Kampinoskiej. Dowództwo kwaterowało w Wierszach, a oddziały piechoty i kawalerii w sąsiednich wsiach. Obecnie w Wierszach przy cmentarzu partyzanckim znajduje się pomnik, są tam wypisane oddziały i miejsca postoju. Stopniowo do oddziału dołączały różne mniejsze jednostki. Początkowo z połączenia z lokalnym oddziałem Krzyczkowskiego powstał pułk Palmiry-Młociny.
[00:01:52] 1 sierpnia [1944] rozpoczęło się powstanie, informacja o godzinie wybuchu dotarła do kpt. Krzyczkowskiego o godz. 15. Miał zmobilizowanych 190 żołnierzy, zadaniem oddziału było zdobycie lotniska na Bielanach – świadomość przewagi sił niemieckich. Lotnisko miało być atakowane także od strony miasta przez oddziały z Żoliborza. Pierwszy atak trwał dwie godziny, potem wezwano oddziały Stołpecko-Nalibockie z puszczy. Piechotę przeznaczono do ataku na lotnisko, a kawalerię do zatrzymania Niemców na szosie Warszawa-Modlin. Atak na lotnisko większymi siłami rozpoczął się nad ranem – straty wśród powstańców. Lotnisko nie zostało zdobyte, ale uszkodzono samochód pancerny. Kpt. Krzyczkowski został ranny w nogę i wyłączony z walki trafił do szpitala powstańczego w Laskach. Dowództwo nad pułkiem „Palmiry-Młociny” przekazał por. „Górze” [Adolf Pilch].
[00:07:38] Liczba żołnierzy w puszczy stopniowo się powiększała. Do połowy lipca [1944] było tam ok. 2700 partyzantów Grupy Kampinos. Dowództwo AK w Warszawie uznało, że tak dużym oddziałem nie może dowodzić porucznik i przysłano majora Alfonsa Kotowskiego ps. „Okoń”, który objął dowództwo 23 sierpnia.
[00:09:10] Lotniska nie zdobyto, ale Niemcy zlikwidowali je zaorując pasy startowe. 3 sierpnia Niemcy chcieli zlikwidować oddziały powstańcze w puszczy, w walce zginęło kilkudziesięciu Niemców i jedenastu Polaków. Bój toczył się koło wsi Truskawka.
[00:10:35] Boh. nie miał kontaktu z mjr „Okoniem”, który źle zapisał się w pamięci żołnierzy Grupy Kampinos. Oficerowie chcieli go odsunąć od dowodzenia, ale nie pozwolił na to por. „Góra”. Major „Okoń” miał koszarowy styl dowodzenia – wymagania wobec żołnierzy. 21 i 22 sierpnia dowodził w bitwie o Dworzec Gdański, obie bitwy przegrano ponosząc duże straty. Boh. służył w kawalerii, która nie brała udziału w walkach w mieście. Walki o dworzec opisał por. [Edward] Bonarowski w książce „Burza nad Dworcem Gdańskim”. Po przegranej walce partyzantom z puszczy zabierano broń, by dozbroić oddziały żoliborskie. Partyzanci, którzy przyszli z bronią z Nowogródczyzny, nie chcieli oddać broni – postawa mjr „Okonia”.
[00:15:50] Po upadku powstania wycofywano się z Puszczy Kampinoskiej. Przemarszem dowodził mjr „Okoń”. Nocą 27 września [1944] oddziały doszły do wsi Bieliny i tu spędzono następny dzień. Wieczorem ruszono w kierunku Żyrardowa, by przekroczyć linię kolejową. Kolumna marszowa miała ok. 20 km długości. Rozkazem mjr „Okonia” nie rozbito jej na mniejsze oddziały, co proponowali inni oficerowie. Pluton boh. przekroczył drogę Warszawa-Sochaczew i tory kolejowe. Po minięciu Baranowa dogoniono wóz z trzema Niemcami, rozbrojono ich i zabrano buty i mundury. Niedaleko torów pluton dostał rozkaz zatrzymania się na łące, tam dołączały inne oddziały. Oficerowie Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego, mający doświadczenie walk z Niemcami i sowietami, proponowali przejście z marszu przez tory. Mjr „Okoń” kazał czekać na pozostałych. Rano nad łąkami przeleciał niemiecki samolot, który ostrzelał partyzantów. Odpowiedziano ogniem, samolot zapalił się i spadł koło Grodziska Maz. [+]
[00:21:40] W Baranowie pojawiły się niemieckie czołgi, które zaatakowały partyzantów. Na tyłach walczył por. „Góra”, pod którym zabito konia. Dalej „Góra” szedł na piechotę, mjr „Okoń” jechał motocyklem. O godz. 11 mjr „Okoń” wydał rozkaz atakowania linii kolejowej, która w tym czasie została obsadzona przez Niemców. Od strony Żyrardowa przyjechał pociąg mający czołgi ustawione na lorach. Partyzanci nie mieli broni do walki z czołgami. Była jedna zdobyczna armata, ale Niemcy zniszczyli ją ogniem z czołgów. Bitwa pod Jaktorowem trwała dobę, wielu partyzantów zginęło i zostało rannych. Uciekano różnymi drogami, tam, gdzie udało się przerwać niemieckie okrążenie. Boh. szedł na piechotę razem grupą z por. „Doliną”[Adolf Pilch ps. „Góra”, później „Dolina”]. Maszerowano na zachód w stronę Wiskitek, nocą przekroczono tory kolejowe. [+]
[00:24:36] Major „Okoń” zginął. Przed godz. 11 oficerowie oraz kapelan prosili go o pozwolenie na przejście przez tory kolejowe, major groził kapelanowi pistoletem. Mjr „Okoń” był zawodowym wojskowym, w 1926 r. został zwolniony z wojska [w 1932 służył jako porucznik w 44 pp w Równem, w 1934 awansowany do stopnia kapitana]. Na początku powstania dowodził batalionem „Pięść” walczącym na Woli – charakter mjr „Okonia”.
[00:26:25] Niemcy kilka razy próbowali przejść przez Puszczę Kampinoską, ale to im się nie udało. 29 sierpnia atakowali od strony Leszna i cały oddział zginął. Współczesne lektury na temat stosunku dowództwa AK do Kampinosu. Stacjonujący tam oddział był jedynym oddziałem zewnętrznym, który przyszedł na pomoc walczącej Warszawie. W Kampinosie odbierano zrzuty, które dostarczano do miasta. Przed dwa miesiące broniono puszczy przed Niemcami. Zrzuty zaczęły się 10 sierpnia, przyjmowała specjalna kompania, którą dowodził kpt. „Drewno” [Józef Karney]. Boh. nie widział żadnego zrzutu.
[00:29:40] W sierpniu [1944] kwaterowano w gospodarstwie Wieczorków w Kiścinnem. Wielu partyzantów chorowało. Boh. miał czyraki, na zmianę opatrunków chodził do szpitala polowego w Krogulcu. Mimo dolegliwości brał udział w patrolach i pełnił służbę w posterunkach na drogach do puszczy. Gdy pluton brał udział w akcji, boh. był koniowodnym i pilnował koni dwóch kolegów. Boh. był najmłodszy w plutonie i nie miał doświadczenia. Pluton brał udział w bitwie pod Pociechą, gdzie broniono przejścia przez puszczę oddziałom RONA, które szły od strony Truskawia. Oddział Jerzyków wspomagała kawaleria, boh. nie brał udziału w tej akcji. Pluton nie brał udziału w akcji w Leoncinie, w czasie której zniszczono tartak.
[00:36:35] Niemcy wzięci do niewoli to byli głównie kierowcy zdobytych aut i obsługiwali park samochodowy. Koledzy znający niemiecki, przebrani w niemieckie mundury, jeździli zdobycznymi motocyklami i zatrzymywali samochody. W ten sposób zdobyto kilkanaście ciężarówek i niemieckie kino objazdowe.
[00:37:55] Nastroje były pozytywne, ponieważ oddziały z puszczy wygrywały z Niemcami. Widziano dymy płonącej Warszawy, odbierano zrzuty alianckie . Nie rozmawiano o polityce, nie oceniano powstania, partyzanci chcieli walczyć z Niemcami.
[00:39:30] Kontakty z miejscową ludnością. Gospodarze cieszyli się, gdy pluton bez strat wracał z akcji. Pani Wieczorkowa piekła chleb dla partyzantów. Niemcy wielokrotnie atakowali oddziały stacjonujące w puszczy, ale nigdy nie odnieśli zwycięstwa. Dopiero po wyjściu oddziałów spalili kilkanaście wsi.
[00:41:18] Pluton boh. kwaterował dość daleko od dowództwa – brak aktualnych wiadomości o sytuacji. 27 [września 1944] Niemcy zaatakowali siłami 6 tys. żołnierzy, wszystkie ataki odparto. Nie wiedziano, że powstanie upada i trzeba się wycofać, a taki rozkaz przyszedł wieczorem. Wycofując się napotkano wóz z trzema uzbrojonymi Niemcami. Odebrano im karabin maszynowy i skrzynkę z amunicją, którą przekazano boh. Na łące, gdzie się zbierano, zostawiono konie, a boh. jako amunicyjny był blisko kolegi z karabinem. Partyzanci leżeli w rowach melioracyjnych i boh. zasnął. Gdy się obudził, był sam i zdziwił się, że koledzy go nie zabrali. Po wyjściu z rowu szedł oddalając się od torów i został ostrzelany, niedługo potem zobaczył grupę partyzantów i poznał por. „Górę”, który już wtedy zmienił pseudonim na „Dolina”. Grupa wyszła z okrążenia. Jeden z kolegów idący niedaleko został postrzelony w rękę. Zatrzymano się we wsi, a nocą partyzanci przeszli przez tory kolejowe i szli kierując się na południe. Bitwa pod Jaktorowem toczyła się na dużym terenie – różny przebieg. Boh. nie spotkał kolegów z plutonu i nie dowiedział się, dlaczego go zostawili. Ponieważ nie było broni do amunicji, którą niósł boh., por. „Dolina” pozwolił mu ją zostawić. [+]
[00:51:37] W czasie bitwy jakiś niewielki oddział przeszedł za tory. Od strony Grodziska przyjechał drugi pociąg pancerny. Przed bitwą oficerowie proponowali mjr „Okoniowi” przejście w lasy radziejowskie, ale dowódca się nie zgodził.
[00:53:10] Grupa szła na południe przeważnie nocami. Stopniowo dołączali inni partyzanci, którzy wyszli z okrążenia i oddział liczył ok. 200 osób. Na początku października [1944] przeprawiono się brodem przez Pilicę i zatrzymano w pobliskiej wsi. Usłyszano strzały i opuszczono wieś, by nie narażać mieszkańców na represje. Przed bitwą pod Jaktorowem odłączył się pluton pod dowództwem „Lawy” [por. Tadeusz Gaworski], który wcześniej przekroczył Pilicę. Sytuacja oddziału „Doliny”. W nocnych przejściach przez lasy trzymano się wzajemnie, by się nie pogubić.
[00:56:40] Po kilkunastu dniach boh. i kolega zostali zwolnieni na melinę. Ukrywano się w gospodarstwie we wsi Miedzna. Broń oddano sołtysowi. Po nocy spędzonej w stodole gospodyni przyniosła talerz kaszy – problemy z jedzeniem. Po kilku dniach wrócono do oddziału, ale już bez broni. 4 listopada miała miejsce bitwa, boh. i kolega nie mieli broni i byli przy taborach. Gdy się wycofywano, koła wozów stukały i osie obwiązano szmatami. Nad ranem dojechano do Bokowa i zajęto kwatery. Boh. poszedł za stodołę i walczył z wszami odzieżowymi zwanymi zmotoryzowanym łupieżem. Zobaczył idących żołnierzy i zgłosił to podoficerowi, który miał lornetkę. Okazało się, że to Niemcy i zastrzelono ich. Boh. zabrał jednemu z nich karabin i płachtę namiotową. Na rozkaz wycofano się do lasu i zaczęto strzelać do partyzantów. Leżącemu blisko koledze pocisk prawie urwał rękę, boh. pomógł opatrzeć ranę i odprowadził kolegę na wóz stojący w lesie. Po latach znalazł informację, że ranny był operowany i skierowany na melinę. Po kilku dniach znaleźli go Niemcy i zabili. Doniósł ktoś z miejscowych. [+]
[01:06:45] Sytuacja oddziału w listopadzie. W połowie miesiąca dołączono do 25 pp AK Ziemi Piotrkowsko-Opoczyńskiej, którym dowodził mjr „Leśniak” [Rudolf Majewski]. Piechotę, w tym boh., skierowano na meliny. Razem z dwoma kolegami trafił do kolonii Miedzna Bankowa, gdzie stały cztery domy. Pewnego dnia przyszli dwaj mężczyźni, którzy zaproponowali chłopakom wyrobienie kennkarty – zapłata. Fotograf w Żarnowie zrobił zdjęcia do dokumentów. W połowie grudnia kazano chłopakom iść do sołtysa w Miedznie po kennkarty. Wieczorem przyszedł oddział niemiecki, by aresztować partyzantów. Boh. schował się w małej szopie i słyszał rozmowę dwóch Rosjan w służbie niemieckiej. Zorientował się, że mowa o nim jako o tym, który dobrze mówi po polsku. Jego dwaj koledzy pochodzili z Wileńszczyzny i mieli kresowy akcent. Ktoś musiał donieść Niemcom o ukrywających się chłopakach. [+]
[01:12:48] Jadąc [z puszczy] w stronę Jaktorowa dogoniono na drodze wóz z trzema żołnierzami Wehrmachtu. Zabrano im buty, mundury oraz broń, ale puszczono wolno.
[01:14:35] Po jakimś czasie znaleziono boh. ukrywającego się w szopie. Rosjanin zabrał mu zegarek. Przez trzy dni aresztantów przetrzymywano w Paradyżu, spali w budynku na klatce schodowej. Potem wywieziono ich do aresztu gestapo w Opocznie. Piętnastu więźniów stłoczono w niewielkiej celi. Boh. spał na ziemi pod pryczą. Rano ktoś wynosił kubeł z nieczystościami i przy okazji zbierał niedopałki dla współwięźniów. Jeden z kolegów dostał paczkę, w której była czapka z nausznikami wypchana tytoniem. W Sylwestra Niemcy strzelali na wiwat. Jeden z oficerów przyszedł do piwnicy i złożył więźniom życzenia noworoczne. Po kilku dniach aresztantów przewieziono do więzienia w Tomaszowie Maz.
[01:18:56] W tomaszowskim więzieniu więźniów wykąpano a ich ubrania wyparowano, co uwolniło ich od wszy. Wypełniano dokumenty i boh. powiedział, w jakim był oddziale. Razem z kolegą Wacławem Karpowiczem trafił do celi, w której już było 38 więźniów. Przez małe okienko pod sufitem widać było ul. Św. Antoniego. Nocami obserwowano kolumny jadące na zachód. Okazało się, że obsługa więzienia uciekła, a więźniów wypuścił ktoś z miejskiej konspiracji.
[01:22:00] Rozpoczęła się zimowa ofensywa sowiecka. Rosjanie byli w Tomaszowie 17 stycznia [1945]. Jeden z mieszkańców zaprosił boh. i kolegę do domu i poczęstował śniadaniem. Gdy chłopcy wyszli od niego, zatrzymał ich czerwonoarmista pytający o drogę do Berlina. Następnego dnia w mieście było pełno oddziałów sowieckich. Boh. i kolega po kilku dniach postanowili wrócić do Miedzny Bankowej. Poszli tam bocznymi drogami. W lasach spalskich napotkali kolumnę wozów niemieckich. Na stosach leżały zamarznięte zwłoki żołnierzy. Rosjanie nie brali jeńców, zabijali i układali trupy w stosach. Po powrocie do wsi gospodarze ucieszyli się na widok chłopaków. [+]
[01:25:38] Boh. był na wsi przez kilka miesięcy. Na początku sierpnia [1945] przyszła wiadomość, że rodzice przyjechali pierwszym transportem repatriacyjnym z Wileńszczyzny na Ziemie Odzyskane i są w Kolsku. Boh. zarobił trochę pieniędzy pracując w sąsiednim gospodarstwie. Pewnego dnia wrócił do domu i zastał tam ojca – jego droga do Miedzny. Spotkanie z matką w Kolsku.
[01:28:00] Ojciec szukał pracy jako gorzelany. W Kolsku była gorzelnia, ale zniszczyli ją Rosjanie. Ojciec zatrudnił się w gorzelni w Przylepie koło Zielonej Góry. Boh. pojechał tam z nim i przez dwa miesiące pomagał w jej uruchomieniu oraz produkcji spirytusu. W Zielonej Górze otwarto gimnazjum i boh. został przyjęty do drugiej klasy. Wszyscy członkowie rodziny mieszkali w różnych miejscach i pensja ojca nie wystarczała na utrzymanie. Zdecydowano, że boh. przerwie naukę i pójdzie do pracy. Ojciec był wtedy kierownikiem gorzelni przemysłowej w Sławie Śląskiej i boh. podjął tam pracę jako robotnik. Po roku dowiedział się, że w Poznaniu jest kurs dla kierowników gorzelni, ukończył go i został kierownikiem w Sławie. Ojciec przeszedł do innej gorzelni.
[01:31:52] Boh. przez rok uczył się w domu, czwartą klasę gimnazjum zaliczył jako ekstern i zdał małą maturę. Rozpoczął naukę w liceum w Sławie Śląskiej. Ponieważ miał już 21 lat, dostał powołanie do wojska. W WKU powiedział, że jest żeglarzem i skierowano go do marynarki. Trafił do Szkoły Podoficerskiej Artylerii Nadbrzeżnej w Gdyni. Po ostrzyżeniu i umundurowaniu nie poznał kolegów, z którymi jechał do jednostki. W kilku punktach na wybrzeżu stały baterie artylerii, które miały bronić przed atakiem z morza. Boh. został dalmierzystą i służył przez rok w baterii na Helu. Potem wrócił do szkoły jako wykładowca optyki. Był też kierownikiem kancelarii jawnej, jego kolega szefował kancelarii tajnej. Brał udział w zawodach strzeleckich i odnosił sukcesy. Trafił do reprezentacji Marynarki Wojennej i brał udział m.in. w spartakiadzie Wojska Polskiego we Wrocławiu. W 1952 r. zakwalifikował się na mistrzostwa w Szczecinie jako reprezentant województwa gdańskiego w różnych konkurencjach strzeleckich.
[01:37:05] Po wyjściu do cywila boh. zamieszkał w Łodzi i zapisał się do liceum dla pracujących oraz do klubu sportowego. Po zdaniu matury przeprowadził się do Warszawy i podjął studia. Corocznie startował w Mistrzostwach Polski w strzelaniu z pistoletu sportowego i wojskowego. W 1957 r. pojechał na zawody do Budapesztu – stosunek Węgrów do Polaków. Rok później zdobył mistrzostwo Polski i pojechał na Mistrzostwa Świata do Moskwy – osiągnięty wynik. W 1959 brał udział w Mistrzostwach Europy w Mediolanie i zajął 15 miejsce. W 1962 ponownie został mistrzem Polski. W tym samym roku ożenił się i już nie miał tyle czasu na treningi.
[01:39:55] Boh. studiował łączność na Politechnice Warszawskiej. Po ślubie mniej trenował. Zastanawiał się, czy wybrać pracę czy sport i wybrał pracę inżyniera. Boh. sporadycznie jeździł na zawody. W 1966 r. był z żoną w Zakopanem, w tym czasie we Wrocławiu odbywały się Mistrzostwa Polski. Boh. zaproszono na zawody i pojechał tam na jeden dzień. Dzięki wyjazdom na zawody odwiedził wiele krajów europejskich. O tym, że boh. był w partyzantce wiedziała tylko najbliższa rodzina. Ujawnił się dopiero w 1987 r.
[01:44:15] Boh. pamiętał Rosjan z 1939 r., potem chodził do szkoły, gdzie nauczył się języka rosyjskiego. Wyjazd na mistrzostwa do Moskwy traktował jako wydarzenie sportowe. Boh. zwiedzał Moskwę, nie miał poczucia, że jest inwigilowany. Dowiedział się, że Rosjanki karano za kontakty z cudzoziemcami.
[01:46:38] Wyjazdy na handel na Węgry. W Budapeszcie nie było bielizny pościelowej i przywożono ją z Polski. Kolega jadąc na zawody zabrał walizkę pościeli. Wspomnienie oczekiwania na dworcu na paszporty, które przywieziono chwilę po odjeździe pociągu. W Lipsku kolega wykupił wszystkie piły do laubzegi, ponieważ miał na nie zamówienie w Polsce. Handlarze popsuli opinię Polakom.
more...
less