Strojny Elżbieta cz. 2
Elżbieta Strojny z d. Banaszak (ur. 1956, Warszawa) opowiada historię Wandy Ossowskiej, ciotecznej babki swojego męża Pawła Strojnego. Urodziła się w 1912 r. w Kunicach, w majątku Ossowskich, rodziny o silnych tradycjach patriotycznych. Po ukończeniu nauki w szkole pielęgniarskiej w Warszawie przeniosła się do Lwowa, gdzie pracowała w szpitalu u boku chirurga ortopedy dr. Grucy i gdzie w Korpusie Kadetów im. Marszałka Piłsudskiego uczył się jej brat Henryk, późniejszy adiutant mjra Hubala. Po rozpoczęciu okupacji radzieckiej została sanitariuszka i łączniczką podziemnych struktur AK. W listopadzie 1939 r., podczas powrotu z Warszawy przez zieloną granicę, zatrzymało ją NKWD. W lwowskich Brygidkach spędziła półtora roku, wielokrotnie przesłuchiwana i torturowana. W czerwcu 1941 r., po ucieczce Rosjan przed wkraczającym do Lwowa Wehrmachtem, przedostała się do Warszawy, gdzie podjęła działalność w komórce wywiadu AK. Zadenuncjował ją agent gestapo Ludwik Kalkstein, została aresztowana i osadzona na Pawiaku. Przesłuchiwana na gestapo pięćdziesiąt sześć razy w ciągu trzech miesięcy, nikogo nie wydała. Efektem tortur było uszkodzenie czaszki i nawracające do końca życia wycieki płynu rdzeniowo-mózgowego. Lekarzom udało się ją odratować po zażyciu trucizny. Otrzymała karę śmierci odroczoną na 2 lata pracy w obozie KL Majdanek. Organizowała tam szpital dla więźniów z dr. Perzanowską. Po ewakuacji trafiła do KL Auschwitz, otrzymała numer 77367. W styczniu 1945 ruszyła w marszu śmierci do KL Ravensbrück, a następnie do KL Neustadt Glewe. Tam uratowała przed amputacją nóg francuską dziewczynkę żydowską, Idę Fenstenszab, którą opiekowała się do wyzwolenia obozu. Po wojnie uratowana Ida założyła rodzinę i jako Ida Grinspan przez 56 lat usiłowała odszukać swoją wybawicielkę, którą znała tylko jako „polską pielęgniarkę Wandę”. Udało się to dopiero w 2001, tuż przed śmiercią Wandy Ossowskiej. Elżbieta Strojny była świadkiem tego poruszającego spotkania. Ida Grinspan zmarła we Francji w 2019 r.
więcej...
mniej
[00:00:10] Po wybuchu II wojny ciotka Wanda Ossowska była kurierem Związku Walki Zbrojnej i używała nazwiska Helena Press. W czasie późniejszej działalności w ruchu oporu w Warszawie miała pseudonim „Wanda”. Po aresztowaniu przez sowietów ciotka początkowo była w więzieniu na Brygidkach, a potem w więzieniu na Zamarstynowie i stamtąd została uwolniona przez mieszkańców miasta 21 czerwca 1941. Przed ucieczką enkawudziści wymordowali więźniów, z opowieści ciotki wynikało, że uratowała się tylko ona i trzech mężczyzn.
[00:02:45] W Warszawie ciotka mieszkała u siostry Heleny Maszczyk przy ul. Dzikiej. Aresztowano ją w nocy z 26 na 27 sierpnia 1942. Idę Grinspan ukrywała w swoim gospodarstwie Alice Marché. Alice znała wcześniej Dembskich, krewnych Idy. Bratem Idy był Adolf Fensterszab.
[00:04:40] W dokumentach ciotki, które trafiły za nią do Auschwitz, była informacja o dacie wykonania kary śmierci. Wanda spodziewała się wykonania wyroku i modliła o godną śmierć. Porównanie warunków w obozie na Majdanku i w Auschwitz. Przed wykonaniem wyroku uchroniła ciotkę ewakuacja więźniów z obozu – „marsz śmierci” do stacji kolejowej. Wiele osób zmarło w czasie drogi, inni, w tym Ida, mieli odmrożenia.
[00:08:05] Wanda Ossowska urodziła się 28 kwietnia 1912, była przedostatnim z siedmiorga dzieci Jadwigi Henryki z Rogozińskich i Stanisława Dołęgi Ossowskiego. Rodzeństwo ciotki to: Anna, także pielęgniarka, która zmarła w czasie I wojny światowej, Maria Jaxa-Bąkowska zwana w domu Lilą, babcia męża boh. Babcia Lila pisała wiersze i haftowała, po wojnie była nauczycielką w szkole podstawowej w Gdańsku. Jako emerytka haftowała dla Cepelii i boh. jej pomagała. Stefan Ossowski zmarł na tyfus jako szesnastolatek. Zofia wyszła za Stanisława Boczkowskiego, który był administratorem majątków. W czasie okupacji babcia Ossowska poprosiła Stanisława Boczkowskiego, by pomógł jej zarządzać majątkiem w Kunicach i Boczkowscy tam zamieszkali. Zofia Boczkowska uratowała rodzinę żydowską oraz dziewczynkę z Opoczna, którą wychowała.
[00:14:15] Charakter ciotki Zofii Boczkowskiej. Pewnego dnia w czasie okupacji ciotka pojechała na zakupy do Opoczna. W tym czasie w kunickim dworze mieszkała także babcia Lila z trójką dzieci. Najmłodszy syn (Henryk) walczył w oddziale „Hubala”, a potem w okolicach Stryja zajmował się przeprowadzaniem ludzi na Węgry, do Warszawy wrócił w 1943 r. Zofia będąc w Opocznie zobaczyła żandarma prowadzącego gromadkę żydowskich dzieci, na końcu szła trzyletnia dziewczynka, która płakała. Ciotka zdjęła biżuterię, dała ją żandarmowi i zabrała płaczące dziecko. Dziewczynka pamiętała, że ma na imię Miriam. Cała rodzina Ossowskich miała ciemne włosy i to dawało szanse ukrywanej dziewczynce. Miejscowy ksiądz wyrobił dziecku fałszywą metrykę. Po wojnie ciotka adoptowała dziewczynkę, której dano na imię Hanna. [+]
[00:19:50] Po wojnie ciotka z mężem i dwiema córkami wyjechała na Ziemie Zachodnie, gdzie mąż został dyrektorem PGR. Hania Boczkowska miała 13 lat, gdy pojawiła się kobieta, która powiedziała, że jest siostrą jej ojca. Ciotka Boczkowska była pod wrażeniem działań Mossadu i odnalezienia rodziny na prowincji. Okazało się, że ojcem dziewczynki był lwowski bankier, który zginął w czasie likwidacji getta we Lwowie. Kobieta chciała zabrać siostrzenicę do Izraela, ale Hania schowała się pod łóżko. Ciotka zapytała ją o zdanie, a dziewczynka odmówiła wyjazdu. [+]
[00:25:08] Hanna Boczkowska skończyła szkołę pielęgniarską i pracowała w szpitalu, tam poznała młodego lekarza i przed ślubem powiedziała mu o swoim pochodzeniu, okazało się, że narzeczony także jest Żydem. W 1968 męża Hanny wyrzucono z pracy w szpitalu i rodzina wyjechała do Izraela, tam urodziła się ich córka. Hanna przyjeżdżała do Polski z powodu choroby przybranej matki. Po stanie wojennym przyjeżdżała częściej i wtedy boh. ją widywała. Ciotka Zofia Boczkowska została odznaczona medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Hanna wystąpiła o medal wspólnie z rodziną uratowaną przez ciotkę. Starsza córka Zofii Boczkowskiej, Maria Jolanta, zwana była w domu Tunią, siostry były bardzo zżyte – przyjazdy Hanny do Polski.
[00:32:50] Z Holocaustu uratowała się siostra ojca Hani. Po wojnie Boczkowscy mieszkali w woj. szczecińskim. W roku 2021 Hanna mieszkała w Hajfie. Do Opoczna trafiła z grupą żydowskich dzieci zabranych z getta we Lwowie. Przed przyjazdem Boczkowskich do Kunic mąż ciotki zarządzał gospodarstwem w okolicach Lwowa. Po wojnie wuj pracował w PRG, a ciotka prowadziła dom i robiła dobre przetwory, zajmowała się pszczelarstwem i robiła sery. Boh. była z wizytą u Tuni, której mąż był dyrektorem PGR w podwarszawskich Brześcach.
[00:37:17] Wanda była przedostatnim dzieckiem Ossowskich, w 1918 urodził się najmłodszy brat Henryk. Ojciec zmarł, gdy chłopiec miał siedem lat, najmłodsze rodzeństwo wspierało się. Wanda pomagała bratu w czasie okupacji oraz po wojnie, gdy prześladowało do UB. Henryk ożenił się w czasie okupacji z Elżbietą Brzeską i miał dwóch synów: Huberta i Piotra. Henryk Ossowski brał udział w powstaniu warszawskim – wynoszenie z gruzów rocznego synka Huberta. Po wojnie urodziła się córka Renata. Wuj rozwiódł się i ożenił po raz drugi z Elżbietą Grabowską, miał syna Henryka i córkę Helenę, która została pielęgniarką.
[00:42:22] Wanda i Henryk od dziecka jeździli konno. Henryk ukończył lwowski Korpus Kadetów, gdzie był w oddziale kawalerii. Rodzina Henryka Dobrzańskiego „Hubala” pochodziła z Kieleckiego. Rodzina Jaxa-Bąkowskich była skoligacona z Ossowskimi oraz Dobrzańskimi. W czasie okupacji „Hubal” nie pojawiał się w rodzinnym majątku, by nie narażać rodziny. We wrześniu 1939 Henryk Ossowski brał udział w obronie Modlina i trafił do niemieckiej niewoli. Po zwolnieniu wrócił do Kunic i tam w listopadzie 1939 dowiedział się o działalności „Hubala”. Wuj dołączył do oddziału w styczniu 1940, dwa tygodnie później został adiutantem dowódcy. „Hubal” jeździł na koniu podarowanym przez Annę Jaxa-Bąkowską, ciotkę Henryka Ossowskiego, zginął w Anielinie w marcu [kwietniu] 1940.
[00:46:48] Po śmierci „Hubala” wuj ukrywał się, skierowano go w okolice Stryja, gdzie zajmował się przerzucaniem ludzi na Węgry. W 1943 Henryk Ossowski zamieszkał w Warszawie i działał w podziemiu akowskim, brał udział w powstaniu warszawskim. Po wojnie wyjechał do Tczewa i był kierownikiem PGR-u. Z powodu zagrożenia ze strony UB przeniósł się w szczecińskie, pomogła mu w tym siostra Zofia Boczkowska. Wuj był nękany przez UB i ma grubą teczkę w IPN. Wuj Henryk był potem dyrektorem PGR w Borowiczkach koło Płocka i tam kupił niewielki dworek, zmarł w 1981 r.
[00:51:05] Wuj Henryk jest jednym z bohaterów książki Wańkowicza „Hubalczycy”. 1 maja 1979 wuj stracił dwóch synów: Huberta i Piotra. Chłopcy nie chcieli się uczyć, więc ojciec wysłał ich do Szwecji, gdzie pracowali jako drwale. Pod koniec kwietnia 1979 Hubert przyjechał z narzeczoną, z którą miał w Polsce brać ślub. Piotr również przyjechał z dziewczyną, ponieważ miał być świadkiem na ślubie. Synowie pojechali z dziewczynami nad jezioro Lucieńskie koło Płocka, tego dnia było zimno. Dziewczyna Piotra nie wsiadła na łódkę, więc jako czwarty popłynął kierownik wypożyczalni. Podczas wiatru wszyscy wpadli do wody i utopili się. Najszybciej znaleziono zwłoki Huberta i jego narzeczonej, potem kierownika. Ciało Piotra znalazł jego przyrodni brat Henryk junior dopiero w listopadzie i rozpoznał go po skórzanej kurtce. Pogrzeb odbył się w Kunicach w lipcu, Piotr miał pogrzeb symboliczny. Po śmierci synów wuj Henryk zapadł na zdrowiu i dwa lata później zmarł na zawał. Dla Henryka juniora znalezienie zwłok brata było wielkim przeżyciem. Starszy przyrodni brat był dla niego wzorem.
[01:02:45] Po wojnie majątek w Kunicach przeszedł na skarb państwa, ziemię rozparcelowano między chłopów. W dworze był magazyn zboża. Jeden z pracowników okradał magazyn, a przed inwentaryzacją podpalił budynek. W Kunicach jest cmentarz, na którym są groby rodzinne Ossowskich i Jaxa-Bąkowskich.
[01:06:13] Stadninę prowadziła rodzina Jaxa-Bąkowskich, wywodząca się od jednego z wojów Bolesława Chrobrego. Pradziadkiem Wandy, Zofii i Henryka Ossowskich był Antoni Jaxa-Bąkowski. Jego dziadek Franciszek kupił Kraśnicę na początku XVIII w., Antoni miał dwanaścioro dzieci i w narodziny każdego sadził drzewo.
[01:09:15] Wnukiem Antoniego był Jerzy Jaxa-Bąkowski, który odziedziczył Kraśnicę i ożenił się z Anną Wartanowicz, z pochodzenia Ormianką. Jej rodzina miała majątek na Podolu, uprawiano tam arbuzy, melony i winogrona. Po jego wina przyjeżdżali przed wojną szejkowie arabscy. Jerzy i Anna założyli w 1935 stadninę koni arabskich, jej chlubą była klacz Bałałajka, która po wojnie znalazła się w stadninie w Janowie Podlaskim. Potomek Bałałajki Bask trafił do USA i ma tam swój pomnik. Jerzy i Anna wzięli ślub w 1925 r., w 1939 Jerzy i kuzyn Krasicki zostali zmobilizowani, trafili do sowieckiej niewoli i zostali zamordowani w Charkowie. Żona Krasickiego dowiedziała się o miejscu śmierci męża dopiero w 1990 r. Anna Jaxa-Bąkowska nie poznała losów męża – sądowne uznanie go za nieżyjącego, dopiero jej córka odkryła prawdę pod koniec lat 80.
[01:16:20] Anna i Jerzy Jaxa-Bąkowscy mieli dwoje dzieci, syna Stefana (ur. 1925) i córkę Ewę (ur. 1931). Stefan zmarł niedługo po wojnie, jakiś czas potem zmarła jego matka. Majątek w Kraśnicy również przeszedł na skarb państwa, ziemię rozparcelowano pomiędzy 90 okolicznych chłopów. Tylko Jan Borowiecki nie przyjął ofiarowanej ziemi. Anna Jaxa-Bąkowska uratowała mu życie, gdy został rozstrzelany razem z grupą mieszkańców wsi. Po egzekucji ciężko ranny Borowiecki wyczołgał się z dołu, znalazła go Anna Bąkowska i zabrała do dworu. W jej domu udzielano pomocy rannym Hubalczykom, a potem innym partyzantom działającym w okolicach Opoczna. Anna Bąkowska współpracowała z dwoma opoczyńskimi lekarzami, z pochodzenia Niemcami, którzy dostarczali lekarstwa, narzędzie chirurgiczne, czasami też operowali. Jeden z nich przyjechał do rannego Borowieckiego. Zdarzały się napady bandyckie na dwór w Kraśnicy [+]. Po latach córka Borowieckiego opisała historię ojca, która trafiła też do książki Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm.
[01:24:05] Gdy Rosjanie zajęli dwór, chcieli rozstrzelać właścicielkę-„burżujkę”, ale w jej obronie wystąpiła miejscowa ludność. Anna Bąkowska z dziećmi odchodząc z domu w Kraśnicy mogła zabrać tylko to, co uniosła. Zgodnie z nowymi przepisami właściciele majątków nie mogli przebywać w odległości bliższej niż 40 km od odebranych posiadłości. Ewa Bąkowska odwiedziła Kraśnicę dopiero w 1980 r. Rodzina Jaxa-Bąkowskich zamieszkała w Gdańsku. W tym czasie Henryk Ossowski zarządzał gospodarstwem rolnym w okolicy Tczewa.
[01:26:00] W 1947 r. Annę aresztowało UB, gdy była w pracy, a jej córkę Ewę zabrano z liceum. Obie trafiły do więzienia w Opocznie. Dowiedzieli się o tym okoliczni mieszkańcy, którzy wstawili się za kobietami i uwolniono je. Po wojnie ciotka Wanda Ossowska przez 9 miesięcy była więziona przy ul. Rakowieckiej i, pomimo że nie była bita, było to było dla niej najcięższe z więzień – poczucie krzywdy [emocje boh.]. [+]
[01:28:00] Po uwolnieniu Anna z córką wróciły do Gdańska. Ewa Bąkowska przyjechała do Kraśnicy w 1980 r. Pod koniec lat 80. zgłosiła w gminie, że jest spadkobierczynią kraśnickiego majątku. Okazało się, że zabytkowy dwór został już sprzedany właścicielowi masarni, który dostał zgodę na spalenie budynku z powodu dużych kosztów rekonstrukcji. Miejscowi mieszkańcy przybiegli gasić pożar, ale okazało się, że wznieciła go i kontrolowała straż pożarna. Ewa Bąkowska przestała odwiedzać Kraśnicę, choć niedaleko znajduje się kościół zaprojektowany przez jej pradziadka. Ewa Bąkowska [zm. 2022] mieszkała w Gdańsku, nie założyła rodziny, utrzymywała kontakt z pisarką Aleksandrą Ziółkowską-Boehm.
[01:33:00] Boh. razem z Aleksandrą Ziółkowską-Boehm jeździła na uroczystości patronów szkoły w Kunicach. Uhonorowanie pisarki za książkę „Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon”. Inny z żołnierzy „Hubala”, Romuald Rodziewicz, mieszkał w Londynie i dożył stu lat. Trudności życia na emigracji. Marek Szymański, także hubalczyk, i jego żona zostali opisani przez Aleksandrę Ziółkowską-Boehm w książce „Kaja od Radosława”. Marek Szymański po wojnie został w Polsce, z powodu prześladowania przez UB wielokrotnie zmieniał miejsce pobytu. Ostatecznie zamieszkał z żoną w Warszawie. „Kaja” [Cezaria Iljin-Szymańska] urodziła się na Syberii i po wojnie została tam wywieziona. Przechowywała krzyż „Hubala”, który dostała przed jego śmiercią, a po latach przekazała jego córce. Obecnie krzyż znajduje się w muzeum w Opocznie.
[01:39:38] Koń Demon został zastrzelony razem z „Hubalem”. Wuj Henryk był jednym z inicjatorów usypania kopca w Anielinie, który stał się symbolicznym grobem Hubala. Nie wiadomo, co Niemcy zrobili z ciałem majora Dobrzańskiego. Kości Demona złożono w bocznej ścianie kopca, potem je stamtąd ukradziono.
[01:42:10] 2 maja, w dniu pogrzebu Wandy Ossowskiej, ukazał się o niej artykuł w „Le Monde”. Ida Grinspan na pogrzebie ciotki w Kunicach powiedziała to, co chciała jej powiedzieć, gdy ją po latach odnalazła – treść przemowy [wzruszenie boh.]. Ida uważała Wandę za drugą matkę.
[01:45:15] Przedstawienie rodziców: Teresy i Narcyza Banaszak. Boh. jako dziecko wstydziła się imienia ojca – jego pochodzenie. Rodzice poznali się na studiach w Warszawie, ojciec poznając przyszłą żonę przedstawił się drugim imieniem: Stanisław – okoliczności przyznania się do pierwszego imienia.
[01:49:20] Dziadek Walenty Banaszak pochodził ze Środy Wielkopolskiej, jako dziewiętnastolatek zdezerterował z armii niemieckiej i brał udział w Powstaniu Wielkopolskim, potem w I Powstaniu Śląskim. Po powrocie do domu ożenił się z Franciszką, w czasie ślubu czekali na niego koledzy, którzy szli do II Powstania Śląskiego i dziadek ruszył z nimi. Walcząc w III Powstaniu został ranny w ramię, kula została w ranie i dziadek miał niewładną rękę. Po jego powrocie babcia była zadowolona sądząc, że mąż będzie w domu. Dziadek był z wykształcenia leśnikiem i władze skierowały go do pracy w Puszczy Biebrzańskiej. Ojciec urodził się w leśniczówce w Woźnejwsi koło Rajgrodu. Niedaleko była granica polsko-niemiecka. Ojciec, urodzony w 1929 r., miał trzy starsze siostry oraz siostrę bliźniaczkę Dominikę. Gdy bliźnięta zachorowały, lekarz, który miał lekarstwo dla jednego dziecka, kazał babci wybierać – trudna decyzja, która ciążyła jej do końca życia. Ponieważ w rodzinie były już trzy dziewczynki, podano lekarstwo ojcu. [+]
[01:57:57] Po 17 września 1939 tereny zostały przyłączone do Związku Radzieckiego. Rosjanie postanowili zlikwidować polską inteligencję oraz pracowników mundurowych, w tym leśników. Akcja wywózek była dobrze zorganizowana, zaczęła się 10 lutego 1940.
[02:00:18] W 1940 r. ojciec miał 10 lat. Sowieci przyszli o świcie [10 lutego] i dali rodzinie pół godziny na spakowanie się. Jeden z Rosjan szepnął babci, by wzięła dużo ciepłych rzeczy. Zabrano pierzyny, ubrania, ale mało jedzenia. Najstarsza siostra ojca, Marysia, była w innym pomieszczeniu i wyskoczyła boso przez okno. Pobiegła do siostry matki, która mieszkała w sąsiedniej wsi. Rosjanom nie zgadzała się liczba osób w domu, zagrożono, że jeżeli brakująca osoba się nie znajdzie, to rodzina zostanie rozstrzelana. Babcia znalazła córkę, która pojechała razem ze wszystkimi. Po drodze leczono jej stopy, ale miała z nimi problemy do końca życia. Deportowano dziadka, babcię i pięcioro dzieci: ojca i jego cztery siostry, w tym Marię, Krystynę, Danielę. Po latach Krystyna była chrzestną brata boh., do Marii jeździła na wakacje.
[02:06:00] Gdy przyjechano na Syberię, Rosjanie kazali oddać polskie dokumenty. Zesłańcy mieli dostać sowieckie paszporty. Ludzie nie chcieli oddawać dokumentów, ale grożono zabraniem racji żywnościowych. Dziadek pracował i dostawał 20 dkg chleba na siedmioosobową rodzinę. Ojciec opowiadał, że przez siedem lat nigdy nie był najedzony. Po latach nauczył córkę, jak przygotować szpinak z lebiody. Dziadek nie wierzył Rosjanom i nie oddał polskich dokumentów, zakopał je, a babci i Rosjanom powiedział, że je zgubił w czasie podróży. Po siedmiu latach, gdy pozwolono zesłańcom wracać, musieli udowodnić, że są Polakami. Dziadek wykopał dokumenty i rodzina przyjechała do Polski.
[02:10:00] Ojciec opowiadał, że nienawidzono władzy radzieckiej, ale nie Rosjan jako narodu. Doświadczano pomocy od miejscowych mieszkańców. Kobiety rosyjskie pracujące w kołchozie zostawiały w polu trochę niewykopanych ziemniaków, które zbierały nocami dzieci zesłańców. Ojciec kochał język rosyjski, który był językiem jego dzieciństwa. Po powrocie do Polski lepiej mówił po rosyjsku niż po polsku, co denerwowało jego teściową. Babcia ze strony matki mówiła o Rosjanach „Moskale” i nie miała o nich dobrego zdania. Cała rodzina ojca przeżyła zesłanie dzięki zapobiegliwości babci i dziadka. Sposób na ominięcie kolacji. Z wykradanych ziemniaków babcia część przechowywała i wiosną sadziła je koło baraku. Ojciec jako trzynastolatek miał zimą zaprowadzić krowę do Irkucka oddalonego o 37 km, miał za to dostać bochenek chleba – syberyjskie mrozy. Ojciec nie był wcześniej w Irkucku, ale odprowadził krowę i wrócił.
[02:16:14] Rodzina wróciła do Polski w 1947 r., przywieziono ich do Szczecina. Ojciec poszedł do liceum i w ciągu roku zrobił dwie klasy. Po maturze pojechał na studia do Warszawy, ponieważ był sybirakiem, przyjęto go bez egzaminu na SGPiS. Ojciec miał problemy z językiem polskim. Na studiach poznał przyszłą żoną, która przyjechała z okolic Przemyśla. Babcia Paulina Marek z d. Kaszycka była nauczycielką w Nienadowej, a po wojnie w Dubiecku. Dziadek Tomasz Marek przed wojną był sędzią w Przemyślu. Babcia jako nauczycielka często jeździła do inspektoratu we Lwowie.
[02:19:42] Babcia była gawędziarką i opowiadała wnuczce wiele historii, miała też wiele powiedzonek. W klasie babci byli uczniowie trzech narodowości: Polacy, Żydzi i Ukraińcy. Nie było między nimi zatargów, nienawiści. To się zmieniło po wojnie. Żydzi zostali zlikwidowani przez Niemców, a Ukraińców wysiedlono do ZSRR albo na Ziemie Odzyskane. Po latach w Stambule boh. widziała mieszkających obok siebie ludzi różnych wyznań.
[02:22:55] Matka była osobą gościnną, a ojciec po przeżyciach na Syberii wolał oszczędzać jedzenie. Rodzice mieli imieniny w październiku i urządzali je wspólnie, matka ustawiała dania na stole, a ojciec część odnosił do lodówki.
[02:24:35] Boh. urodziła się w czerwcu 1956 r., gdy rodzice kończyli studia. Rodzice nie mogli razem mieszkać i matka przyniosła córkę do pokoju w akademiku, który dzieliła z czterema koleżankami. Gdy skończył się rok akademicki, rodzice pojechali do babci do Nienadowej. Babcia wychowywała wnuczkę przez trzy lata. Dziadek był sędzią w Przemyślu, jako oficer w czasie kampanii wrześniowej dostał się do niewoli sowieckiej. Razem z kolegą oficerem zamienili się mundurami z dwoma szeregowcami. Przechodząc przez tereny obecnej Ukrainy zostali napadnięci przez ukraińskich nacjonalistów i bardzo pobici. Kolega zmarł na skutek pobicia, a dziadek przeżył, potem zdjął ubranie ze stracha na wróble i w nim w listopadzie [1939] dotarł do domu w Nienadowej. Matka miała wtedy 9 lat i nie poznała ojca, myślała, że to dziad proszalny. Dziadka zbadał zaprzyjaźniony lekarz, który stwierdził sączący się wylew krwi do mózgu. Dziadek był inwalidą, prawie nie mówił. W czasie okupacji i po wojnie to babcia utrzymywała rodzinę. Babcia starała się o emeryturę dla dziadka, ale w PRL-u nie dawano ich urzędnikom sanacyjnym.
[02:31:13] Boh. ma młodszego o trzy lata brata Bogumiła. Brat jest bardzo muzykalny, gdy wyrzucono go ze szkoły muzycznej ćwiczył w domu. Zastanawiał się, czy studiować medycynę czy inżynierię dźwięku i wybrał medycynę. Na studiach poznał Kubę Sienkiewicza, który zakładał „Elektryczne gitary”. Brat grał w zespole na organach. Koncertowano w klubach studenckich. Brat nie był dobrym studentem, ale zaliczał kolejne lata, w 1983 r. był na trzecim roku studiów. Działał w NZS i należał do komórki dywersyjnej, m.in. rozrzucał ulotki z wieżowców. Był wysportowanym chłopakiem, uprawiał kulturystykę i biegał, co przydało mu się, gdy uciekał przed ZOMO. Organizacja zabraniała mu udziału w demonstracjach, ponieważ był potrzebny na innym odcinku.
[02:34:45] 1 maja 1983 poszedł obejrzeć manifestację. Zomowcy zaatakowali ludzi, brat uciekając wbiegł do bloku licząc, że ktoś wpuści go do mieszkania. To się nie udało i został złapany. Pobito go pałami i zawieziono do aresztu, po drodze ogolono głowę. Boh. widziała brata po pobiciu – stan jego pleców. Na początku maja 1983 boh. miała rodzić pierwsze dziecko – zaangażowanie rodziny. Brata zwolniono z aresztu po dwóch dobach. Pomógł mu Konstanty Radziwiłł, przewodniczący NZS na Akademii Medycznej, który wpłacił kaucję. [+]
[02:38:36] 10 maja 1983 boh. rodziła córkę w szpitalu. Tego dnia o szóstej rano przeszli esbecy i zrobili ośmiogodzinną rewizję w mieszkaniu rodziców. Brata wydał jego najlepszy przyjaciel, który zaczął sypać po zatrzymaniu przez milicję. W domu nie było żadnych opozycyjnych materiałów, ale funkcjonariusze SB pruli kołdry, poduszki, wyrzucili książki z regałów. Ojciec był wtedy po dwóch wylewach i miał rentę inwalidzką – jego stan. Gdy brata aresztowano i wyprowadzano w kajdankach, ojciec dostał trzeciego wylewu. Tego samego dnia boh. rodziła, brata aresztowano, a ojca zabrano do szpitala [wzruszenie boh.]. [+]
[02:42:00] Przed boh., w trosce o jej zdrowie, ukrywano te zdarzenia. Wróciła z córką do domu i czekała na wizytę brata. Pytała męża co się dzieje i usłyszała, że brat wyjechał z kolegami na Węgry. Było to dziwne, ponieważ zbliżała się sesja na uczelni. Pewnego dnia przyszła ciotka Wanda, która powiedziała, że współczuje boh. i od niej dowiedziała się o uwięzieniu brata. Nie wiedziała jeszcze, że ojciec leży w szpitalu. Matka była przy ojcu i boh. zobaczyła mieszkanie rodziców po rewizji. Była tam babcia, która powiedziała, że rodzinne pieniądze wydano na adwokata dla brata. Mąż boh. pracował na Akademii Medycznej, wcześniej był przewodniczącym Solidarności w AM. Brat był wtedy jedynym studentem Akademii przebywającym w więzieniu przy Rakowieckiej. Jego koledzy skrzyknęli się i zrobili grafik nocnych dyżurów przy ojcu boh. Tylko dziewczyna brata nie zgłosiła się na dyżury. Brat przysłał w jednej kopercie listy z więzienia, m.in. do dziewczyny. Mąż zaniósł jej list, ale dziewczyna, córka pułkownika LWP, nie wpuściła go do mieszkania i nie wzięła listu. Brat czekał na wiadomości od dziewczyny i niepokoił się, że do niego nie pisze. Brata wypuszczono 30 września 1983 z okazji przyjazdu papieża do Polski.
[02:50:52] W więzieniu go straszono, że dostanie wilczy bilet i nie wróci na uczelnię. Brat nie odzywał się do śledczych. Przez kilka dni siedział m.in. z Andrzejem Gwiazdą. Po wyjściu z więzienia nie miał żadnych zaliczeń ani zaliczonych egzaminów. Poszedł na uczelnię, której rektorem był prof. Nielubowicz. Po rozmowie z dziekanem przedłużono mu rok akademicki do końca roku kalendarzowego i pozwolono na rozpoczęcie nauki na czwartym roku. Brat skupił się na nauce i przestał grać. Zdał zaległe egzaminy, skończył uczelnię. Wyjechał z kolegą ze studiów do Białogardu i podjął pracę w szpitalu, o dwóch młodych lekarzach pisano w „Głosie Koszalińskim” – początki pracy. Dzięki ich pracy szpital białogardzki zdobył renomę, przyjeżdżały tam na porody kobiety z Koszalina, Kołobrzegu.
[02:56:47] Gdy brat był w więzieniu, pozwolono podać mu trzykilogramową paczkę. Córka miała kilkanaście dni i boh. zabrała ją ze sobą, ponieważ nie wiedziała, kiedy wróci do domu. W poczekalni aresztu przy Rakowieckiej była od szóstej rano do jedenastej w nocy. Pozwolono na przygotowanie trzykilogramowej paczki. Boh. upiekła biszkopt z szesnastu żółtek, by był jak najbardziej pożywny. Matka kupiła suchą kiełbasę. Brat prosił o cebulę i herbatę, której, jako używki, nie można było podać. Boh. kupiła opakowanie ziół, rozklejała celofan nad parą i zamieniała ziółka na torebki z herbatą, potem sklejała celofan. Zrobiła też bratu sałatkę jarzynową. Okazało się, że paczka waży 3,4 kg. W więzieniu córka była grzeczna. Wcześniej paczkę podawała starsza kobieta, jej paczka ważyła 3,2 kg i kazano ją przepakować. Boh. postawiła paczkę na wadze – skutek wymiany spojrzeń z funkcjonariuszem. W czasie okupacji, w obozie w Neustadt-Glewe, ciotka Wanda (Ossowska) postarzała Idę (Grinspan), by nie zabrano jej do gazu podczas selekcji. Rozważania o ludziach w służbie systemów. Paczka dotarła do brata i jej zawartość zrobiła furorę. [+]
[03:05:00] Boh. potem także nosiła paczki, ale starała się, by nie przekraczały trzech kilogramów. Brat nie wrócił do grania, ale jest audiofilem, ma w domu pokój odsłuchowy. Brat jest obdarzony słuchem absolutnym, już jako trzylatek zwracał siostrze uwagę, że „krzywo” śpiewa.
[03:07:20] Rodzice studiowali finanse i rachunkowość. Ojciec pracował jako księgowy, a potem kierownik finansowy Elektrociepłowni na Żeraniu, na rentę odszedł jako dyrektor finansowy Elektrociepłowni na Siekierkach. Matka pracowała jako księgowa m.in. w banku. Gdy ojciec dostał pierwszego wylewu, matka pracowała za niego w elektrociepłowni, by utrzymać dla niego stanowisko pracy. Po roku okazało się, że ojciec nie da rady wrócić do pracy, już sobie nie radził z dłuższymi obliczeniami, miał też problemy z pisaniem.
[03:09:40] Adwokatem brata był mecenas Maciej Bednarkiewicz. Nie dopuszczano go do brata siedzącego w areszcie. Starania mecenasa nie przyniosły rezultatów i inne były przyczyny wypuszczenia brata, który bez wyroku przesiedział 4,5 miesiąca w areszcie. Potem [w 1984] aresztowano mecenasa Bednarkiewicza. Zrobiono rewizję w kancelarii naruszając tajemnicę adwokacką. Brat nie zajmował się już działalnością opozycyjną, skupił się na pracy zawodowej – powody wyboru specjalizacji ginekologicznej, a nie onkologicznej.
[03:13:15] Rodzinę ojca wywieziono z Rajgrodu do Irkucka, stamtąd dowieziono ich do kołchozu, gdzie zamieszkali w barakach. Pierwsze lata po wywózce były bardzo trudne dla Sybiraków, którzy nie mogli opuszczać obozu. Po klęsce armii [niemieckiej] pod Stalingradem, gdy Armia Czerwona zaczęła zwyciężać, reżim zelżał i zesłańcy mogli się poruszać i kontaktować z innymi kołchozami. Dzieci mogły się uczyć w radzieckiej szkole, co wywarło wpływ na ojca i jego młodszą siostrę Danielę.
[03:16:35] Po aresztowaniu brata ojciec był przez trzy tygodnie nieprzytomny, gdy wrócił ze szpitala już był „warzywem”, nic nie mówił, ale sprawiało mu przyjemność, gdy boh. czytała mu po rosyjsku. Ojciec, gdy babcia nie słyszała, zawsze mówił do córki po rosyjsku. Boh. miała wymagającą rusycystkę w szkole podstawowej – nawiązanie korespondencji z Muratem Nijazowem, Kazachem z Ałma-Aty. Boh. pisała z nim przez dwadzieścia lat – ciekawość świata. Po latach boh. była z mężem w USA, mieszkała w dzielnicy żydowskiej i poznała kulturę żydowską. Boh. i kolega zapraszali się wzajemnie, ale w tamtych czasach wyjazd do ZSRR to nie była prosta sprawa.
[03:22:05] Rodzina ojca przez siedem lat była w kołchozie. Do Polski wrócono w 1947 r. i ojciec rozpoczął naukę w ostatniej klasie szczecińskiego liceum, gdzie w ciągu roku zaliczył dwa lata. Dziadek dostał leśniczówkę niedaleko Szczecinka i tam mieszkał do śmierci. Ciotka Marysia wyjechała do Czarnej Wsi koło Rajgrodu, wyszła za mąż i urodziła pięcioro dzieci. Do niej boh. jeździła na wakacje. Ciotka Gertruda wyszła za obrotnego chłopaka, którego babcia była Niemką. Mieli gospodarstwo niedaleko leśniczówki dziadka, syn ciotki ma obecnie jedną z największych szklarni kwiatowych w Polsce. Ciotka Krystyna wyjechała do Bydgoszczy, wyszła za sierżanta Ludowego Wojska Polskiego. Ojciec zmarł jako pierwszy z rodzeństwa, babcia zmarła miesiąc po nim. Ciotka Daniela wyszła za pułkownika LWP i mieszkała w Tczewie. Boh. jeżdżąc z dziećmi na wakacje do ciotki Marysi mówiła dzieciom, że okoliczne lasy sadził ich pradziadek. Ciotka powiedziała jej o krzyżu w puszczy Biebrzańskiej, który mieszkańcy postawili na pamiątkę deportacji pracowników leśnych. Na krzyżu nie było żadnego napisu, ale gdy czasy się zmieniły, w tym miejscu postawiono pomnik, na którym wypisano nazwiska, w tym nazwisko dziadka Walentego Banaszaka.
[03:31:10] Henryka Sapińska, jedna z koleżanek matki boh. z akademika, była razem ze swoją matką wywieziona do Kazachstanu. Jej ojciec przed wojną był kapitanem Wojska Polskiego i dostał ziemię na Wołyniu jako osadnik wojskowy. Rodzice prowadzili w domu sklep spożywczy. Gdy weszli sowieci, zabrali ojca i ślad po nim zaginął, matkę i córkę deportowano. Zesłańców zostawiono w stepie i musieli budować ziemianki. Pomagali im miejscowi Kazachowie.
[03:34:55] Boh. skończyła tę samą uczelnię co jej rodzice i jest z zawodu ekonomistką. Studiowała ekonomikę i organizację turystyki, jej specjalnością było hotelarstwo. W pracy chciała wykorzystywać swoją znajomość języków obcych: rosyjskiego i francuskiego. Dzięki przyszłemu mężowi jeździła do Francji, gdzie doskonaliła język francuski, którego uczyła się w liceum Batorego. W klasie były wybitne osobowości i znakomici nauczyciele. Nauczycielka francuskiego, Marie Szypowska, była Francuzką, która wyszła za Polaka. Przekazała uczniom miłość do języka i kultury francuskiej. Boh. na piątkę zdała francuski na maturze. Gdy pierwszy raz pojechała do Francji i zetknęła się z językiem mówionym, przez kilka dni nic nie rozumiała.
[03:38:22] Rocznik 1956 był rocznikiem wyżu demograficznego i w szkole było siedem klas pierwszych. Polskiego w klasie humanistycznej uczył prof. Stanisław Niewiadomski, autor książki „Spacerkiem po Warszawie”, który prowadził kolumnę o architekturze w „Życiu Warszawy”. Profesor był z pochodzenia Żydem, studiował w Wilnie razem z Wierzyńskim, Słonimskim i Tuwimem i czasem o nich opowiadał. Atmosfera na lekcjach prof. Niewiadomskiego, który znał sześć języków obcych i tłumaczył rosyjską poezję. Profesor był także malarzem i często spotykano go przy sztalugach w Łazienkach. Na ostatniej lekcji przed dłuższymi przerwami czytał fragmenty ostatnio pisanej książki. W czasie okupacji uczył na tajnych kompletach.
[03:43:00] Dyrektorką szkoły była polonistka, przewodnicząca dzielnicowego komitetu partyjnego, która uczyła polskiego w klasach matematyczno-fizycznych.
więcej...
mniej